Napięcie przed hitowym meczem wyczuwalne było już na kilka dni przed nim. Z obozu Lecha Poznań docierały głosy mówiące o tym, że trener Maciej Skorża buduje atmosferę tajemnicy wokół składu i metod treningowych. W Szczecinie tymczasem trwała walka z czasem o zdrowie stoperów. Ostatecznie stanęło na tym, że w pierwszym składzie wystąpili Igor Łasicki i Konstantinos Triantafyllopoulos (w tym tygodniu wrócił do treningów po kontuzji). Pogoń - Lech: Żywiołowy początek spotkania Początek spotkania był obiecujący. Już w pierwszej minucie dobre podanie prostopadłe otrzymał Joao Amaral. W tej sytuacji poradził sobie jednak Dante Stipica. W kolejnych minutach Portugalczyk był najaktywniejszym piłkarzem gości. Grał na całej szerokości boiska, czym rozciągał obronę Pogoni. Pierwszy kwadrans był lepszy w wykonaniu piłkarzy Lecha. Nie przekładało się to jednak na konkretne sytuacje bramkowe - przede wszystkim dzięki solidnej grze obronnej "Portowców". Pewny w swoich interwencjach był Konstantinos Triantafyllopoulos (bez gry od stycznia z powodu kontuzji). Po ospałym początku w swoim wykonaniu szczecinianie przebudzili się i zaczęli zagrażać zespołowi "Kolejorza". W 30. minucie akcję lewym skrzydłem w swoim stylu przeprowadził Kamil Grosicki. 83-krotny reprezentant Polski zbyt długo zwlekał jednak z dośrodkowaniem, przez co cała akcja zakończyła się na dość słabym strzale Sebastiana Kowalczyka. W przerwie meczu kibicom Pogoni przypomnieli się ich byli ulubieńcy - Rafał Murawski i Marcin Robak (obaj zresztą z przeszłością także w Lechu Poznań). Klub zaprosił ich na spotkanie i zapewnił miejsce w sektorze VIP. Tam też zasiadał selekcjoner Czesław Michniewicz, który w Szczecinie przyglądał się swoim potencjalnym kadrowiczom. Pogoń - Lech: Zabójcze minuty "Kolejorza" Trener Kosta Runjaic zdawał sobie sprawę, że w pierwszej połowie gra jego drużyny nie wyglądała tak, jak powinna. Reagował więc szybko - w przerwie zmienił Lukę Zahovicia na Jeana Carlosa i Sebastiana Kowalczyka na nową gwiazdę drużyny, Wahana Biczachczjana. W 55. minucie na boisku zrobiło się gorąco - niestety nie z powodów czysto sportowych. Walcząc o piłkę, Stipicę faulował Ishak, po czym piłkarze obu drużyn rozpoczęli przepychanki. Sędzia rozdawał żółte kartki - ukarani zostali Mikael Ishak, Joao Amaral i Igor Łasicki. W 70. minucie padła pierwsza bramka w dość zamkniętym do tej pory meczu. Radosław Murawski zagrał z głębi pola do Jakuba Kamińskiego, który z kolei dośrodkował do Ishaka. Szwed nie pomylił się i było 1-0. Zaledwie 2 minuty później Lech prowadził już 2-0. "Portowcy" znów nie potrafili poradzić sobie z centrą - tym razem w wykonaniu Joela Pereiry. Podanie na bramkę zamienił rezerwowy Dawid Kownacki. Marzenia szczecinian przekreślił definitywnie Mikael Ishak w 75. minucie. Szwed pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Kownackim. Ustrzelił tym samym dublet, a niewiele później zszedł z boiska. Dzięki wygranej w Szczecinie Lech powrócił na fotel lidera Ekstraklasy. Pozostanie na nim przynajmniej do następnej kolejki. Jakub Żelepień, Interia