Niedziela zaczęła się dla kibiców Pogoni Szczecin od długo wyczekiwanej informacji. Po ponad trzech latach funkcjonowania bez sponsora głównego klub w końcu ogłosił pozyskanie takowego. Na froncie koszulek piłkarzy pojawił się więc logotyp Toyota Kozłowski - lokalnego dealera motoryzacyjnego. Humory dopisywały od rana, a mecz miał je jeszcze poprawić. W derbach Łodzi groził walkower. Jest komentarz PZPN Poza tym w Szczecinie oczekiwano, że przeciwko Radomiakowi drużyna pokaże wszystko, co ma najlepsze, aby zrehabilitować się za druzgocącą porażkę 0:5 w Gandawie. Głównym winowajcą klęski był Bartosz Klebaniuk, który fatalnie spisał się między słupkami. Oprócz zasłużonej krytyki, spadła jednak na niego również lawina obrzydliwego hejtu. Pogoń - Radomiak: Goście stłamsili gospodarzy Szybko okazało się, że to marzenia ściętej głowy. Pogoń znów była niepewna z tyłu, a straty bramki doigrała się w 20. minucie. Christos Donis zagrał znakomite podanie prostopadłe za linię obrony, a akcję płaskim strzałem w kierunku dalszego słupka wykończył Lisandro Semedo. "Portowcom" wyraźnie brakowało pewności siebie. Strata bramki nie podziałała na nich mobilizująco - wciąż grali wolno, przewidywalnie i niecelnie. Goście tymczasem dalej realizowali swoją strategię i w 27. minucie prowadzili już 2:0. Tym razem Rafał Wolski dośrodkował spod chorągiewki wprost na głowę Mateusza Cichockiego, a ten pokonał Klebaniuka. Sytuacja szczecinian stała się w tym momencie bardzo trudna. Starali się oni odpowiedzieć przyjezdnym i przez kilka minut byli nawet stroną dominującą. Cóż jednak z tego, skoro prześladowała ich nieskuteczność, a na dodatek dobrze dysponowany był bramkarz radomian Albert Posiadała. Radomiak Radom pokonał Pogoń Szczecin W przerwie trener Jens Gustafsson zdecydował się na dwie zmiany, ale nie wpłynęło to na jego drużynę. Radomiak wciąż robił to, co przyniosło mu pozytywny skutek w pierwszej połowie. W 58. minucie goście z Mazowsza mogli już prowadzić nawet 3:0, ale w słupek trafił pechowy ostatnio Pedro Henrique (przed tygodniem trzy razy obił poprzeczkę w starciu z Cracovią). Na domiar złego - po niespełna 20 minutach od wejścia na boisko opuścić je musiał Marcel Wędrychowski. Utalentowany skrzydłowy "Portowców" doznał kontuzji ręki i nie był w stanie kontynuować gry. Jego miejsce zajął urodzony w 2007 roku Adrian Przyborek. Absurdalna sytuacja w Ekstraklasie, sędzia nie wytrzymał napięcia. Potem zaczęła się strzelanina Inny z rezerwowych - Luka Zahović - strzelił w 71. minucie gola kontaktowego, ale faulował przy tym jednego z obrońców, przez co sędzia nie uznał bramki. W końcówce spotkania Pogoń miała jeszcze kilka szans, natomiast żadnej nie wykorzystała. Ostatecznie Radomiak wywiózł więc ze Szczecina komplet punktów. Jakub Żelepień, Interia