<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank"></a> <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a> Najpierw do siatki trafił Tomasz Jodłowiec (10. minuta). Pięć minut później w polu karnym gości Mariusz Malec zahaczył Michala Papadopulosa, a sędzia Paweł Gil nie miał wątpliwości i od razu wskazał na jedenasty metr. Karnego na gola pewnie zamienił Aleksandar Sedlar i gospodarze szybko wypracowali dwubramkową zaliczkę. - Z przebiegu spotkania wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, że spotkanie jest wyrównane, a nagle jedna sytuacja i dostajemy bramkę. Potem dziwny karny i przegrywamy już 0-2. Próbowaliśmy się potem podnieść. W drugiej połowie wyglądało to już lepiej, tak mi się przynajmniej wydawało. Niestety, później dostaliśmy jeszcze bramkę z kontry - komentował po meczu obrońca Pogoni Mariusz Malec. Pochodzący z Chorzowa piłkarz, przy Okrzei rozgrywał dopiero swój czwarty mecz w Ekstraklasie. 23-letniego zawodnika zapytaliśmy o rzut karny dla gliwiczan. - Nie widziałem napastnika Piasta. Odwracałem się, a on przypadkowo zahaczył mnie o nogę. Sędzia zdecydował, że karny, więc co tutaj więcej dyskutować? Jak arbiter gwizdnął, to nic nie da się zrobić - mówi krótko obrońca zespołu ze Szczecina. Pogoń miała w Gliwicach okazje bramkowe, ale żadnej z nich nie zdołała wykorzystać. - Szkoda sytuacji Radka Majewskiego. Gdyby strzelił, gdybyśmy zdobyli bramkę kontaktową, to może ten mecz potoczyłby się inaczej. Niestety, nie udało się i na boisku wyglądało to tak, a nie inaczej. Staraliśmy się coś strzelić, ale niestety nie udało się nic zdobyć - mówił Malec. W Gliwicach skończyła się więc passa czterech kolejnych wygranych ekipy prowadzonej przez Koste Runjaicia. Teraz przed "Portowcami" starcie u siebie z zamykającym ligową tabelę Zagłębiem Sosnowiec (sobota 8 grudnia o godzinie 15.30). Michał Zichlarz