Podczas II wojny światowej Szczecin został doszczętnie zniszczony. Miasto - należące wówczas do III Rzeszy - było jednym z najważniejszych w mniemaniu Hitlera. Führer traktował obecną stolicę Pomorza Zachodniego jako bezpośrednie zaplecze Berlina. Alianci, chcąc osłabić nazistowskie Niemcy, za cel ataków wzięli więc właśnie Szczecin. W latach 40. ubiegłego stulecia w Grodzie Gryfa istniał już stadion. Był ulokowany w dokładnie tym samym miejscu, w którym znajduje się teraz. Pomiędzy 1925 a 1944 rokiem z boiska korzystała drużyna VfL Stettin. - Z powodu coraz liczniejszych i coraz bardziej dotkliwych nalotów na Szczecin obiekt ten zaczął pełnić nieco inną funkcję, a mianowicie na jego terenie zostały rozmieszczone stanowiska artylerii przeciwlotniczej. Sprzyjała temu stosunkowo bliska odległość od centrum miasta i co za tym idzie, bliskość potencjalnych celów ataków bombowych. Dodatkowo nasyp ziemny, na którym znajdowały się trybuny - pomimo tego, że znacznie niższy od dzisiejszego - zapewniał ochronę przed odłamkami dla stacjonujących tam żołnierzy. W marcu i kwietniu 1945 roku, gdy Szczecin został ogłoszony miastem-twierdzą, a na jego przedpolach toczyły się ciężkie walki, stacjonujący na jego terenie 121. Pułk Artylerii Przeciwlotniczej wykorzystywany był głównie do ostrzeliwania celów naziemnych i wspomagał swoim ogniem oddziały walczące na pierwszej linii frontu - tłumaczy w rozmowie z Interią Jan Sinius, pasjonat historii Szczecina i założyciel profilu Festung Stettin. Stadion służył niemieckiemu wojsku niemalże do końca wojny, dokładnie do nocy z 25 na 26 kwietnia 1945 roku. Wówczas rozpoczął się proces odwrotu załogi Festung Stettin. Artylerzyści mieli wystrzelać całe zapasy amunicji. - Jeden ze szczecińskich policjantów, Erich Nowaczyk wspominał po wojnie: "Pomimo bezustannych działań krążących na niskiej wysokości sowieckich samolotów, niemieccy kanonierzy wystrzeliwali ze swoich luf wszystko, co tylko mogli. Ludzie wiedzieli, że osłaniają wycofujących się na zachód towarzyszy" - dodaje Sinius. Ekstraklasa. Szczecin ma gotowy nowy stadion, a przebudowa w Radomiu nie może się skończyć Pogoń Szczecin otwiera nowy stadion. To miejsce z wyjątkową historią Przenieśmy się o ponad 70 lat do przodu. Jest lato 2019 roku. Mniej więcej połowa stadionu Pogoni została rozebrana, wszędzie widać hałdy piachu i pokruszonego betonu. Krajobraz jak po apokalipsie. Nagle zapada decyzja o natychmiastowym przerwaniu prac. Coś, co robotnicy znaleźli w ziemi, budzi niepokój. Na miejsce wezwani zostają saperzy. Sprawdzają. Już wiedzą. To pamiątki po Niemcach. Niegroźne, ale procedury to procedury. Wszystko trzeba sprawdzić i przewieźć w bezpieczne miejsce. Sytuacja powtarza się wielokrotnie, a kolekcja robi się naprawdę imponująca. Niejedno muzeum mogłoby pozazdrościć zbiorów. - Odnaleziono setki łusek od dział przeciwlotniczych kal. 88 mm i 105 mm, a także zasobniki na amunicję, niewystrzelone pociski czy też granaty ręczne. Z całą pewnością można stwierdzić, że wszystkie odnalezione przedmioty pochodzą z ostatnich dni istnienia miasta-twierdzy - mówi nasz rozmówca. To nie wszystko. Jakiś czas później ekipa budowlana odkrywa coś jeszcze bardziej tajemniczego. Otwór, wejście, ściany, tunel. Elementy zaczynają układać w jedną całość - to schrony przeciwlotnicze, długie na kilkadziesiąt metrów. - Wewnątrz zachowało się wiele rysunków i podpisów po budowniczych. Wśród nich znalazł się rysunek przedstawiający mogiłę i wymowny napis "Gott mit uns", autoportret francuskiego żołnierza z dziewczyną czy przedstawienie kopulującej pary z podpisem po rosyjsku: "Pozdrowienia dla Rosjan". Znalazły się w nim również podpisy sowieckich jeńców wojennych oraz napisy, takie jak francuski: "Niech żyje de Gaulle" czy w języku rosyjskim i ukraińskim: "Tu pracowała grupa jeńców wojennych", "Tu pracowali jeńcy wojenni 5 marca 1945", "Pracowaliśmy tu 16 marca 1945 roku", lub też pojedyncze słowo "faszyści" - wylicza Sinius. Przez ponad 70 lat śmiercionośne owoce machiny zagłady spoczywały głęboko pod nogami kibiców i piłkarzy. Pokolenia jednych i drugich wychowały się i odeszły z tego świata, a łuski, pociski i granaty w leżały w błogim spokoju - tak przecież kontrastującym z ich przeznaczeniem. Wybierając się na nowy, piękny stadion, warto o tym pamiętać. Jakub Żelepień, Interia