Runjaic pracował w Szczecinie przez blisko pięć lat, więc piętno, które odcisnął, jest wyjątkowo silne. Gustafsson od początku pobytu w klubie powtarzał, że fundamenty, które zastał, są dobre, więc nie zamierza przeprowadzać rewolucji. Chciał kontynuować dzieło poprzednika, a od siebie dodać szczegóły. Mówił przede wszystkim o zwiększeniu intensywności i poprawie potencjału ofensywnego. Pogoń Szczecin: Jens Gustafsson zaczął od defensywy Spójrzmy więc na statystyki. Pogoń faktycznie strzela sporo - 22 gole to trzeci najwyższy wynik w lidze, zaraz po Wiśle Płock (26) i Rakowie Częstochowa (24). Z drugiej jednak strony traci też zdecydowanie zbyt wiele bramek. Po 14 kolejkach to już 18 trafień dla rywali. Dla porównania - Raków stracił tylko 9 bramek, Widzew 11, a mający ogromne problemy na początku sezonu Lech - 10. "Portowcy" wyglądają w tyłach na zespół niestabilny, nerwowy i niepewny. Zawodzą ci, którzy przez ostatnie lata trzymali zespół w ryzach - Dante Stipica, Benedikt Zech, a najbardziej chyba Konstantinos Triantafyllopoulos. Grek stracił miejsce w składzie na początku października po porażce 2:4 ze Stalą Mielec. Kibice przyklasnęli tej decyzji Gustafssona, bo wydawała się logiczna. W sobotę Szwed pokazał, że na tym nie skończy wprowadzania swoich porządków. W meczu z Legią posłał na ławkę rezerwowych Dantego Stipicę, który bronił od deski do deski przez 114 ostatnich spotkań w lidze. - To moja decyzja - mówił tajemniczo Gustafsson, który zamiast doświadczonego Chorwata wstawił między słupki 20-letniego Bartosza Klebaniuka, dla którego był to debiut w Ekstraklasie. Szkoleniowiec ryzykował wiele, ale okazało się, że miał rację. Młodzieżowiec go nie zawiódł - rozegrał bardzo dobry mecz, a w doliczonym czasie pierwszej połowy obronił rzut karny wykonywany przez Carlitosa. - Klebaniuk jest bardzo dobry w tym, co robi, a będzie jeszcze lepszy - podsumował po ostatnim gwizdku Gustafsson. Pogoń Szczecin: Co oznaczają nowe porządki? Spotkanie z Legią kończyło po stronie Pogoni trzech młodzieżowców. Oprócz Klebaniuka (rocznik 2002) na boisku byli też Mateusz Łęgowski (rocznik 2003) i Marcel Wędrychowski (rocznik 2002). To posunięcie, na które Kosta Runjaic nie zdecydowałby się nigdy. Niemiec stosuje bowiem wobec młodzieżowców regułę bardzo ograniczonego zaufania. Czas pokaże, czy odważne wybory Gustafssona to wynik tego, co Szwed na co dzień widzi na treningach, czy... chłodnej kalkulacji w gabinetach. "Portowcy" muszą bowiem nadganiać minuty młodzieżowców, aby w maju nie płacić kary za niewypracowanie 3000 minut w wykonaniu zawodników urodzonych w 2001 roku i później. Jedno jest pewne - Gustafsson nie przywiązuje się do nazwisk. W przytaczanym już spotkaniu przy Łazienkowskiej nie miał problemów ze zdjęciem z boiska już w przerwie Sebastiana Kowalczyka. Jeśli w najbliższych tygodniach swojej dyspozycji nie poprawi Kamil Grosicki, nawet jego mogą dosięgnąć nowe porządki. - Ci, którzy nie zmieszczą się w wyjściowej jedenastce, zawsze będą rozczarowani. Jestem jednak od tego, aby podejmować trudne decyzje. Zawsze będę kierował się przy tym dobrem całego klubu - mówił Szwed. Kilku zawodników powinno wziąć sobie te słowa głęboko do serca. Jakub Żelepień, Interia