Jakub Żelepień, Interia: Trudno było ostatnio złapać cię na rozmowę. Na co dzień trenujesz i grasz w pierwszym zespole, ostatnio doszła do tego Młodzieżowa Liga Mistrzów, a na początku października jeszcze dość niespodziewanie kadra U-19. Zostałeś dowołany w ostatnim momencie przez selekcjonera Mariusz Rumaka. Jak ci się podobało na zgrupowaniu? Mariusz Fornalczyk, skrzydłowy Pogoni Szczecin: Trener zadzwonił do mnie po pierwszym meczu z Deportivo (wygranym przez Pogoń 3:0 - przyp.red.). Wrażenia? Mieszane, bo z jednej strony to oczywiście zawsze cenne doświadczenie, ale z drugiej nie udało nam się wyjść z grupy, więc nie zakwalifikujemy się do mistrzostw świata. Treningi u Mariusza Rumaka wyglądają inaczej niż na co dzień w klubie? - Trudno mi powiedzieć, bo prawie nie mieliśmy treningów. W krótkim czasie rozegraliśmy trzy mecze. Po każdym ze spotkań na drugi dzień przechodziliśmy odnowę biologiczną. Późnij szybki trening taktyczny i znowu graliśmy. Zgodzisz się, że za tobą czas weryfikacji? Starcia międzynarodowe zawsze powiedzą więcej niż gra w CLJ, III-ligowych rezerwach czy nawet Ekstraklasie. - Tak. I cieszę się, że rozegrałem cztery mecze na arenie międzynarodowej, licząc łącznie ze spotkaniem z Deportivo. Trenerzy też byli ze mnie zadowoleni, więc weryfikacja wypadła na plus. Nie za dużo pozytywnych wiadomości w krótkim czasie? Nie każdy młody człowiek potrafi radzić sobie z komplementami. - Nie grozi mi na pewno sodówka. Trochę w życiu przeszedłem, wiem, kim jestem, wiem, dokąd zmierzam, mam wsparcie rodziny, więc jestem o siebie w pełni spokojny. Skoro już o rodzinie mowa...szybko wyjechałeś z rodzinnego Bytomia. Ze Szczecina to spory kawałek. Nie brakuje ci najbliższych w życiu codziennym? - Wiadomo, że tęsknię. Tak to już jednak jest, kiedy chce się rozwijać i spełniać marzenia. Trzeba umieć sobie to wszystko poukładać logistycznie, żeby móc spotykać się z rodziną. Ja na szczęście daję radę. Moi najbliżsi byli na wszystkich moich meczach w reprezentacji U-19. Polonia Bytom, w której grałeś, występuje na poziomie III ligi. Nie zdziwiło cię, że po 17-latka zgłasza się od razu klub ekstraklasowy? Jakby nie patrzeć, to spory przeskok. - Byłem zaskoczony, ale i szczęśliwy. Liczyłem się nawet z tym, że będę trenował z II zespołem Pogoni, tymczasem klub od razu przypisał mnie do I drużyny. Bardzo się cieszę. Co - twoim zdaniem - spodobało się skautom Pogoni w Mariuszu Fornalczyku? - Myślę, że parcie na bramkę i szybkość. Trener Runjaic tego właśnie ode mnie oczekuje, a ja to jemu zapewniam. Jesteś Kamilem Grosickim w wersji 2.0? - Nie, ja pracuję na renomę nazwiska Mariusz Fornalczyk. Oczywiście podglądam na treningach Kamila, często daje mi wskazówki, ale jesteśmy dwiema różnymi osobami. Podczas jednej z konferencji prasowych trener Kosta Runjaic, zapytany o ciebie, mówił wiele pozytywnych rzeczy, ale miał jedno zastrzeżenie. Mianowicie: praca w defensywie. - Jestem tego świadomy. Kiedy przychodziłem do Szczecina z Polonii Bytom, miałem bardzo duże braki w obronie. Myślę, że przez półtora roku mocno się poprawiłem, ale wciąż jest rezerwa. Nie jesteś zresztą jedynym młodym skrzydłowym, który ma problem z tym elementem. W lidze nie brakuje tak zwanych jeźdźców bez głowy. - Nie chcę zostać kimś takim. Po to codziennie pracuję na treningach. To teraz kącik statystyczny. W zeszłym sezonie zagrałeś w sześciu meczach ligowych, uzbierałeś w nich 62 minuty. Co jednak ciekawe, na boisko wchodziłeś tylko wtedy, kiedy wynik był niekorzystny i Pogoń musiała gonić rywala. Interpretować można to na różne sposoby. Czy rozmawiałeś na ten temat z trenerem? - Szczerze mówiąc, nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy! Nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy. Trzeba by chyba trenera zapytać. Rwiesz się już do pierwszego składu? - Znam swoje miejsce w szeregu, co nie oznacza, że nie chcę grać w pierwszym składzie. Muszę jeszcze co nieco poprawić, bo rywalizacja na skrzydłach jest w naszej drużynie ogromna. Nazwiska: Grosicki, Kucharczyk, Kurzawa, Gorgon mówią same za siebie. Jakiś czas temu powiedziałeś, że twoją wymarzoną ligą jest liga hiszpańska. To się nie zmieniło? - Nie, to wciąż aktualne. A czy po pierwszym meczu z Deportivo marzenie wydaje się nieco bardziej realne? - Trudno powiedzieć, bo piłka juniorska a seniorska to dwie różne rzeczy. Wiem, że przede mną długa droga do La Ligi. Będę dążył do swojego celu. Droga do Hiszpanii zaczyna się w Polsce. Kiedy zagrasz w Pogoni w wyjściowym składzie? - Mam cel, aby stało się to w tym sezonie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Myślę, że jest to jak najbardziej realne. Zwłaszcza, kiedy poprawię się w obronie. No właśnie, obrona. Czy znaleźliście przyczynę i rozwiązanie problemu z defensywą w tym sezonie? Kibice Pogoni siwieją przez wasze tracenie bramek w samych końcówkach. - To nie jest łatwe pytanie...Myślę, że będziemy po prostu dążyć do tego, aby zdobywać więcej niż jedną bramkę i w ten sposób zamykać spotkania. Wciąż nad tym pracujemy. Na koniec: trzy konkretne pytania i trzy konkretne odpowiedzi. Czy gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to byłbyś już teraz w Ekstraklasie, czy poczekałbyś na transfer nieco dłużej? - Myślę, że przepis o młodzieżowcu nie miał nic do rzeczy. Pogoń dostrzegła we mnie "to coś" i dlatego jestem tu, gdzie jestem. Czyli nie był to transfer za PESEL? - Nie. I udowodnisz to, strzelając pierwszego gola i notując pierwszą asystę już w tym sezonie? - Pewnie tak będzie. Rozmawiał Jakub Żelepień