W 59. minucie po dośrodkowaniu w pole karne Pogoni, piłka została wybita przed "szesnastkę". Tam znalazł się Michał Nalepa, który "grając z pierwszej" oddał bardzo silny strzał na bramkę. Futbolówka zatrzymała się w okolicach jedenastego metra, gdyż została zablokowana przez jednego z defensorów Pogoni. Sędzia Paweł Raczkowski widząc całe zdarzenie podyktował rzut karny dla Jagielloni. Decyzja ta nie spodobała się gospodarzom, jednak jak pokazały powtórki, Benedykt Zech zablokował strzał ręką. Pogoń - Jagiellonia. Wątpliwy karny? Rzut karny z pewnością może budzić wątpliwości, ponieważ piłka odbiła się najpierw od kolana Zecha, a dopiero potem trafiła w rękę, która była uniesiona do góry, powyżej barku. Niestety dla obrońcy, niedopuszczalne jest granie z tak uniesioną do góry ręką. Takie ułożenie nie jest spowodowane ruchem ciała gracza, a zatem z punktu widzenia przepisów gry, zawodnik w nienaturalny sposób powiększył swoje ciało, stąd decyzja o rzucie karnym. Mając rękę ułożoną w takiej pozycji, zawodnik podejmuje ryzyko, że zostanie w nią trafione przez piłkę i tutaj tak właśnie się stało. Do rzutu karnego i szansy na bramkę kontaktową podszedł Jesus Imaz, lecz jego strzał pewnie obronił Dante Stipica. Wykluczenie po VAR-ze W 69. minucie szansę na wyjście sam na sam z bramkarzem miał Sebastian Kowalczyk, lecz pokrzyżował to Israel Puerto, który po prostu powalił swojego rywala na ziemię. Sędzia Paweł Raczkowski uznał to starcie za dozwolone i nakazał kontynuować grę. Czujni okazali być się Krzysztof Jakubik i Arkadiusz Kamil Wójcik, którzy pełnili funkcję sędziów VAR. Zarekomendowali oni obejrzenie powtórki tej sytuacji, gdyż istniało podejrzenie potencjalnej czerwonej kartki. Paweł Raczkowski po obejrzeniu sytuacji nie miał wątpliwości, że doszło do przewinienia, a zawodnik Pogoni wyszedłby sam na sam z bramkarzem. Kowalczyk opanowałby podaną piłkę bez większych problemów i biegłby w kierunku bramki. Nikt oprócz faulującego nie mógł już go powstrzymać, aby znaleźć się oko w oko z golkiperem. W związku z tym prawidłowo z dalszej gry został wykluczony Puerto, który pozbawił rywala realnej szansy na zdobycie bramki (DOGSO). Obrońca "Jagi" nie był w ogóle zainteresowany piłką, a jego jedyną intencją było zatrzymanie rozpędzonego przeciwnika. Decyzja mogła być tylko jedna.