Pogoń Szczecin poradziła sobie w poprzedniej rundzie z północnoirlandzkim Linfield, któremu strzeliła aż osiem goli w dwóch meczach. Inna sprawa, że aż cztery straciła. Wyniki 5:2 i 3:2 świadczyły o tym, że szczecinianie strzelać potrafią, ale problemy w szykach obronnych mają potężne. I kolejny rywal, belgijski KAA Gent wykorzystał to bezwzględnie. Już pierwsza połowa Pogoni była katastrofalna i już wtedy na stadionie w Gandawie napisała się historia. Niestety, ta bardzo niekorzystna. Rezultat 0:4, jaki padł do przerwy po katastrofalnych błędach portowców i ich młodego bramkarza Bartosza Klebaniuka, to najgorszy wynik polskiej drużyny w pucharach uzyskany w pierwszej połowie od 22 lat. Od klęski Legii Warszawa z Valencia CF w 2001 roku. Wtedy legioności zostali rozniesieni 1:6, a do przerwy mieliśmy wynik 0:4. Dzień, w którym PZPN obleciał strach. Największa z kompromitacji Pogoń Szczecin pobiła wszelkie niechlubne rekordy Pogoń jednak na tym nie skończyła. Piąty gol wbity przez Nigeryjczyka Gifta Orbana sprawił, że byliśmy oto świadkami najwyższej porażki szczecińskiego klubu w europejskich pucharach w całej jego historii. A zaczęła się ona w 1984 roku, gdy Pogoń zmierzyła się z 1. FC Köln. Do tej pory najwyższa przegraną było zeszłoroczne 0:4 z Duńczykami z Brøndby IF. Teraz portowcy poszli o krok dalej. Co więcej, wynik 0:5 jest także najwyższą porażką Pogoni Szczecin w Europie nawet gdybyśmy dołączyli Puchar Intertoto, który - jako przez lata rozgrywki towarzyskie - nie jest zwyczajowo zaliczany do europejskich pucharów. Nawet tam portowcy nie przegrali tak wysoko. Ta klęska przerywa doskonałą passę polskich klubów w tym sezonie europejskich pucharów, gdy dźwignął się on już na 21. miejsce w rankingu UEFA, a ma szansę wejść do pierwszej dwudziestki.