Sebastian Staszewski, Interia: - Pogodził się pan już ze stratą Kacpra Kozłowskiego? Jarosław Mroczek: - Na razie namawiam wszystkich do cierpliwości. Jak się pan domyśla, nie jest pan pierwszą osobą, która o to pyta... Ale może pan potwierdzić negocjacje z Brighton & Hove Albion? - Nie robimy tajemnicy z tego, że rozmowy trwają. I są zaawansowane. Myślę, że w niedalekiej przyszłości nadarzy się moment, kiedy wszystko zakomunikujemy. Transfer jest już pewny, ale dogrywacie ostatnie szczegóły? - Z moich doświadczeń wiem, że transfer jest pewny dopiero wtedy, kiedy dokumenty są podpisane przez obie strony. A na razie nie są. Zawsze w ostatniej chwili może wyskoczyć jakiś szczegół, który przekreśli transakcję. Dlatego wolimy popracować w ciszy. Kozłowski opuści Szczecin już zimą? - To też jest tematem rozmów, ale my, jako Pogoń, przygotowujemy się na różne warianty. Na pewno nie jest tak, że nie mamy planu B i C. Bo mamy. I jeśli Kacper odejdzie już teraz, to będziemy na to odpowiednio reagować. A będziecie mieli za co, bo według mediów transakcja może opiewać na 8 mln funtów, czyli ok. 9,5 mln euro. Liczył pan na pobicie rekordu Jakuba Modera, za którego Brighton zapłaciło łącznie 11 mln euro? - W tym przypadku nie robimy tego transferu dla pieniędzy czy dla pobicia rekordów. Mamy taką filozofię, że zadowolony musi być i klub, i zawodnik. Wiadomo, że my patrzymy na swój interes, a piłkarz na swój, ale współpracujemy, żeby na końcu wszyscy odczuli satysfakcję. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia