Jakub Żelepień, Interia: Pogoń Szczecin juniorskim mistrzem Polski. Dotarło to już do was? Maksymilian Rogalski, trener-koordynator Akademii Pogoni Szczecin: Emocje są wciąż na tyle duże, że chyba jeszcze nie. Za kilka dni zdamy sobie sprawę z tego, co fajnego osiągnęliśmy. Było trochę obaw, że wypuścicie zwycięstwo w końcówce? - Raczej nie. Dobrze się złożyło, że ostatnia kolejka decydowało o mistrzostwie zarówno dla nas, jak i dla Zagłębia. W walkę zamieszana była również Wisła Kraków, ale ostatecznie tytuł trafił do nas. Starcia z lubinianami nigdy nie były dla nas łatwe. Pamiętam, że gdy zaczynałem pracę jako koordynator w Akademii, to rywalizowaliśmy ze sobą w półfinale w kategorii U-15. Wtedy przegraliśmy. W naszej drużynie było kilku chłopaków, którzy teraz zdobyli mistrzostwo. To nas bardzo cieszy, bo pokazuje ciągłość i sens pracy. To nie był wcale taki sezon, w którym Pogoń od początku do końca była faworytem do tytułu. Zaczęło się od dwóch porażek, po drodze przytrafiło się nawet 0:7 z Lechem. W którym momencie uwierzyliście, że jesteście w stanie zdobyć złoto? - Nie wiem, może na trzy kolejki przed końcem. Wiedzieliśmy, że jeśli wygramy zaległy mecz z Jagiellonią, wskoczymy na fotel lidera i wszystko będzie w naszych nogach. Chciałbym jednak dodać, że my nigdy nie wyznaczamy sobie celu takiego, jak zajęcie pierwszego, drugiego czy trzeciego miejsca. Chcemy po prostu rozwijać poszczególnych zawodników i przygotowywać ich do gry w Ekstraklasie. Zresztą w tym roku liga była wyjątkowo wyrównana. Do samego końca o mistrzostwo walczyły cztery drużyny. Czterech piłkarzy, którzy zagrali w finale, na co dzień trenuje już z pierwszą drużyną. To chyba wyznacznik waszej pracy. - Tak. Jak mówiłem, to jest właśnie nasz cel. Chłopaki muszą zdawać sobie sprawę, że ten sukces jest tylko małym przystankiem na drodze do kariery. Teraz jest czas na radość, ale za chwilę wracamy do pracy. To, co najważniejsze, dopiero przed nimi. Czy Hubert Turski jest już gotowy na Ekstraklasę? Ten napastnik wybija się na poziomie juniorskim. - Hubert przerasta rozgrywki juniorskie i uważam, że poradziłby sobie w Ekstraklasie. Jego szybki rozwój zahamowały nieco kontuzje, ale na szczęście teraz jest z nim wszystko w porządku. Zaliczył kilka epizodów w pierwszej drużynie, teraz będzie walczył, żeby dostać tam więcej szans. Czy macie ambicję, żeby od teraz co roku być przynajmniej na podium w Centralnej Lidze Juniorów? To korespondowałoby z waszymi aspiracjami, aby być jedną z topowych akademii w kraju. - Zawsze pozostaje pytanie, co określa tę topowość akademii. Można się oczywiście kierować miejscem na koniec sezonu, ale pamiętajmy, że za rok to już będzie zupełnie inna drużyna, zmienią się roczniki. Powtórzę, że dla nas najważniejsze jest, aby jak najwięcej chłopaków zasilało pierwszy zespół. Mówiąc o sukcesie, nie można pominąć roli szkoleniowca. Czy trener Piotr Łęczyński nie przejawia ochoty do pracy z seniorami? - Trudno powiedzieć. Na pewno trener, wraz ze swoim sztabem, wykonał kawał dobrej pracy. Potrafił zarządzać dużą grupą chłopaków, bo jeśli popatrzymy na cały sezon, to w tej drużynie zagrało ponad 30 różnych zawodników. Piotr Łęczyński jest młodym i ambitnym trenerem, nie znam jego planów. Na razie rozwija się bardzo dobrze. W meczu z Zagłębiem w kategorii U-15, o którym wspominałem, to on prowadził zespół. Można więc powiedzieć, że spędził z nim kilka ładnych lat i powiódł do najważniejszego młodzieżowego trofeum. Czas pokaże, jakie będą jego kolejne decyzje. Rozmawiał Jakub Żelepień