To miała być formalność. Szczecinianie przyjechali do Bielska-Białej, aby spokojnie awansować do 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski i w dobrych nastrojach szykować się do ważnego meczu z Legią Warszawa w sobotę. Od początku spotkania widać było jednak, że gospodarze będą chcieli pokrzyżować "Portowcom" plany. W drugiej połowie prowadzili już nawet 2:0, a w zespole ze Szczecina robiło się nerwowo. Sytuację uratował Luka Zahović, który ustrzelił dublet i w doliczonym czasie gry doprowadził do dogrywki. W niej dołożył kolejne trafienie i wydawało się, że dał drużynie zwycięstwo. Nic bardziej mylnego - Rekord wyrównał na 3:3 i o wszystkim decydowały rzuty karne. W nich Pogoń wygrała 12:11. - Ten mecz był właśnie tym, czym charakteryzują się rozgrywki pucharowe. Oczywiście musieliśmy w tym spotkaniu kreować więcej okazji, lepiej kończyć akcje, stwarzać większe zagrożenie. Rekord jednak świetnie walczył, harował w obronie i na całym boisku, zagrali świetne spotkanie do ostatnich minut. To sprawiało nam dużo trudności - ocenił trener Jens Gustafsson. Fortuna Puchar Polski: Pogoń Szczecin zafundowała kibicom ogromne emocje Szwedzki trener założył maskę dyplomaty, ale nietrudno się domyślić, że był bardzo zdenerwowany. To, co zdarzyło się w Bielsku-Białej, nie przystoi drużynie o takiej jakości. Szczególnie uderzająca była postawa obrony. - Na pewno nie powinniśmy tak wyglądać na tle III-ligowego zespołu. Z doświadczenia mogę jednak powiedzieć, że mecze w Pucharze Polski są dużo trudniejsze niż starcia w lidze. Puchar rządzi się swoimi prawami, i to nie tylko w Polsce, ale w innych krajach wygląda to podobnie. Teoretycznie lepsze zespoły nierzadko potrafią odpadać z rozgrywek z drużynami z niższych lig. Co do nas - w tym sezonie popełniamy zbyt wiele głupich błędów indywidualnych. Przez te pomyłki łatwo tracimy bramkę, na którą zawsze musimy odpowiedzieć dwoma, co nie jest nigdy łatwe. To jest nasz największy mankament. Nie mamy problemu ze stwarzaniem sytuacji i strzelaniem goli, ale zapomnieliśmy, jak się broni. Nad tym aspektem będziemy musieli pracować do końca tej rundy - mówił po meczu Michał Kucharczyk, który zaliczył niezwykle ważną asystę przy dającym kontakt golu Luki Zahovicia. Mecz z Rekordem na długo zapadnie w pamięć kapitanowi Pogoni, Damianowi Dąbrowskiemu. Doświadczony pomocnik, z 12-letnim stażem w Ekstraklasie, przyznał, że nie przypomina sobie drugiego takiego spotkania w swojej karierze. - Odwracając w dogrywce wynik spotkania na 3:2, to my oddaliśmy piłkę przeciwnikowi, który zdobył dzięki temu bramkę wyrównującą. Z takich sytuacji musimy wyciągać wnioski. Na koniec najważniejsze, że ten mecz zakończył się dla nas szczęśliwie. Przyznam szczerze, że nie uczestniczyłem jeszcze w takim spotkaniu. Wcześniej widziałem takie mecze tylko przed telewizorem - podsumował 30-latek. Jakub Żelepień, Interia