Pierwszą cześć zajęć szkoleniowiec Pogoni Dariusz Wdowczyk poświęcił na szlifowanie podań. Kładł nacisk na ich siłę i dokładność. Piłkarze w małych grupkach ćwiczyli przegląd pola gry i jak najszybciej, dokładnie, z klepki, mieli odegrać piłkę do partnera. Ważna była dynamika i ciągłość. "Rozmawiajcie ze sobą", "trzeba się słyszeć" - krzyczał Wdowczyk. W drugiej części treningu zawodnicy ćwiczyli rozgrywanie piłki w środku pola - mini-gierki (osobno, po drugiej stronie boiska trenowali bramkarze). Sztab szkoleniowy kładzie nacisk na utrzymywanie się przy piłce oraz grę pressingiem i krótkimi podaniami, na jeden kontakt. W pewnym sensie jest to styl zbliżony do krakowskiej Wisły, z której pozyskany został Patryk Małecki. To także ważne dla samego piłkarza, by oduczył się maniery holowania i przetrzymywania futbolówki. To nie pasowało do filozofii gry Smudy i zapewne nie będzie pasowało Wdowczykowi. Następnie miała miejsce "gra w dziada". Trener pokrzykiwał, żeby jego podopieczni szybko myśleli. Na koniec, podobnie jak wczoraj, odbył się mini-mecz na pomniejszonym boisku. Tutaj klasą błysnął "Mały", który strzelił dwa gole i zaliczył asystę. W tych fragmentach piłkarze znacznie się ożywili, widać było zaangażowanie, emocje. Nie brakowało woli walki. W jednym z wywiadów, golkiper Pogoni, Radosław Janukiewicz przyznał, że Patryk Małecki jest piłkarzem o uznanej marce i ma nadzieję, że wszyscy będą grali jak najlepiej, z pożytkiem dla całego zespołu. Zapewnił także, że nowi piłkarze mogą liczyć na świetne przyjęcie. I rzeczywiście, tak zaczyna to wyglądać. Ze Szczecina, Marcin Szymański