We wrześniu 2021 roku Smoliński ucierpiał w wyjazdowym spotkaniu z Wisłą Kraków. Okazało się, że zerwał wówczas więzadło krzyżowe przednie. Uciekł mu przez to niemal cały sezon - sezon, w którym Kosta Runjaic zaczynał na niego odważnie stawiać, czasem nawet kosztem Kacpra Kozłowskiego. Rehabilitacja przebiegała bez zakłóceń, a lekarze mówili wręcz o wyjątkowo szybkich postępach. Pomimo tego w klubie woleli chuchać na zimne i w końcówce poprzedniego sezonu nikt nie chciał przyspieszać powrotu piłkarza na boisko. Smoliński spokojnie wchodził do treningów, a na murawie zameldował się w kwietniu. Kacper Smoliński znów jest kontuzjowany Wraz z nadejściem nowego sezonu pomocnik miał zacząć odgrywać coraz ważniejszą rolę w drużynie - zwłaszcza że nadal cieszy się statusem młodzieżowca. Wystąpił do tej pory w czterech grach - trzech ligowych i jednej pucharowej. W spotkaniu z Koroną Kielce strzelił zwycięskiego gola i został uznany najlepszym piłkarzem meczu. Tydzień później, podczas starcia z Lechem Poznań, zasiadł jednak na ławce rezerwowych. Jens Gustafsson postanowił skorzystać z niego dopiero w drugiej połowie. Dwie minuty po wejściu do gry Smoliński upadł na murawę z wyraźnym grymasem bólu. Powtórki telewizyjne pokazały, że doszło u niego do nienaturalnie wyglądającego przeprostu kolana. Zawodnik nie był w stanie kontynuować gry, w związku z czym został zmieniony przez Wahana Biczakczjana. W poniedziałek Smoliński przeszedł badania. Klubowi lekarze postawili diagnozę: uszkodzenie przeszczepionego więzadła w kolanie. - Niestety rezonans pokazał, że Kacper uszkodził przeszczepione więzadło krzyżowe. Uraz ten wymaga operacji. W czwartek piłkarz przejdzie zabieg rekonstrukcji rewizyjnej więzadła krzyżowego przedniego . Według naszych szacunków, zawodnik będzie wykluczony z gry przez około pół roku - powiedział doktor Bartosz Paprota. Pogoń będzie musiała radzić sobie bez młodzieżowca do marca lub kwietnia. Oznacza to, że powtarza się scenariusz z zeszłego sezonu. W tej sytuacji coraz więcej szans dostawać będzie prawdopodobnie Mateusz Łęgowski (rocznik 2003), który rywalizował o miejsce w składzie właśnie ze Smolińskim. Na szczęście dla trenera Gustafssona, 19-letni pomocnik prezentuje ostatnio bardzo dobrą formę, co docenił zresztą sam selekcjoner Czesław Michniewicz, powołując gracza na wrześniowe zgrupowanie kadry narodowej. - Trener do mnie zadzwonił jakiś czas temu. Na początku było to dla mnie pewne zaskoczenie, ale później towarzyszyło mi przede wszystkim szczęście. Byłem bardzo, bardzo zadowolony. Myślę, że mam teraz niezły moment. Moja forma ciągle rośnie. Staram się skupiać tylko na rzeczach, które mogę poprawiać, a pozostałymi, na które nie mam wpływu, nie przejmuję się. Dzień za dniem staram się po prostu wykonywać w klubie swoją pracę. Jestem przekonany, że gdy będę robił to, co do mnie należy, to wszystkie pozostałe rzeczy przyjdą same - powiedział Łęgowski, cytowany przez oficjalny portal klubu. Jakub Żelepień, Interia