Po 12 kolejkach Pogoń ma na koncie 21 punktów i zajmuje czwarte miejsce. Dorobek nie jest więc zły, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że latem doszło w klubie do zmiany na stanowisku trenera, a poza tym zespół łączył ligę z dwiema rundami eliminacyjnymi do europejskich pucharów. Jens Gustafsson, obejmując drużynę, obiecywał, że będzie chciał, aby ta grała ofensywnie, atrakcyjnie i z polotem. Nie wprowadził rewolucji w ustawieniu ani składzie, a część schematów przeniósł 1:1 z filozofii Kosty Runjiaca. Nadal ważną rolę odgrywa Kamil Grosicki, a dużo swobody ma także lewy obrońca. Dodał jednak jeden ważny element. Mianowicie - Pontusa Almqvista. Nikt w klubie nie ukrywa, że gdyby nie szkoleniowiec, Szwed nigdy nie trafiły do Pogoni, a pewnie nawet w ogóle nie do Ekstraklasy. Atakujący nie zamierzał grać w Rosji i mógł odejść na roczne wypożyczenie do dowolnego klubu. Szczecinianie byli w uprzywilejowanej sytuacji, bo przed laty Gustafsson wprowadzał Almqvista do seniorskiego futbolu. Relacje obu panów są na tyle dobre, że zawodnik postanowił ponownie zaufać szkoleniewcowi i nawiązać z nim współpracę w nowym miejscu. Pogoń Szczecin: Dawno nie było tak źle z defensywą Na razie wszystko wskazuje na to, że Pogoń strzeliła w dziesiątkę. Almqvist jest szybki, skuteczny, bardzo dobry technicznie, a na dodatek nie potrzebował wiele czasu na mityczną w polskich warunkach aklimatyzację. Szwed napędza ofensywę Pogoni, co do której kibice raczej nie zgłaszają wielkich pretensji. Zdecydowanie inaczej sytuacja ma się po drugiej stronie boiska. Obrona doprowadza fanów do szaleństwa, a Dantego Stipicę i spółki nie bronią także suche fakty. W 12 meczach Pogoń straciła 16 bramek. Odkąd szczecinianie 10 lat temu powrócili na najwyższy poziom ligowy, gorzej było tylko raz - w sezonie 2017/2018. Wówczas zespół prowadził Maciej Skorża (zwolniony już w październiku), a w 12 pierwszych kolejkach "Portowcy" stracili o jedną bramkę więcej niż teraz - 17. Obecnie fatalną postawę z tyłu maskuje nieco wspomniany atak, ale piątkowy mecz w Mielcu obnażył wszystkie słabości Pogoni. Podopieczni Gustafssona przegrali 2:4, a przy trzech golach Stipica nawet nie interweniował. Chorwacki bramkarz nie potrafi od dłuższego czasu nawiązać do kapitalnej formy z sezonu 2019/2020. Nie pomaga także Benedikt Zech, który niegdyś przewyższał szybkością większość napastników w lidze. Dziś uciekają mu nie tylko wybitni sprinterzy, ale i po prostu szybcy zawodnicy. Odkąd Austriak wrócił wiosną po kontuzji, wciąż szuka optymalnej formy. Promyczek nadziei? Jest, kryje się głęboko w historii. W 12 kolejkach sezonu 1986/1987 Pogoń straciła... 16 bramek. Na koniec rozgrywek było (wówczas 30 serii gier) było ich już 39, tymczasem szczecinianie świętowali wicemistrzostwo kraju. Powtórka z rozrywki? Jakub Żelepień, Interia