Pogoń Szczecin do końca walczyła o brązowy medal Ekstraklasy. "Portowcy" mieli na niego szansę jeszcze w ostatniej kolejce, ale nie byli już wówczas zależni wyłącznie od siebie. Musieli wygrać z Radomiakiem Radom, jednocześnie licząc na potknięcie się Lecha Poznań w starciu z Jagiellonią Białystok. Pierwszy warunek został spełniony, drugi natomiast - nie. W konsekwencji to "Kolejorz" uplasował się na najniższym stopniu podium, z kolei Pogoń musi zadowolić się czwartym miejscem. Ekstraklasa: Prezes Pogoni Szczecin podsumował pierwszy sezon Gustafssona Zakończony sezon był pierwszym pod wodzą Jensa Gustafssona. Szwed przejął Pogoń po blisko pięcioletnim okresie rządów Kosty Runjaica. Nowy szkoleniowiec musiał nauczyć się specyfiki drużyny i ligi, a w pierwszych miesiącach swojej pracy często płacił frycowe. Wiosną "Portowcy" najwyraźniej zrozumieli jednak filozofię trenera i ich gra zaczęła wyglądać bardzo obiecująco. - W ostatnich tygodniach Pogoń dawała nam świetne spektakle, naprawdę z przyjemnością to się oglądało. Choć przyznam też, że trochę nerwów mnie to wszystko kosztuje. Szkoda, że kolejnego meczu w terminarzu nie ma już za tydzień. Pod tym względem odczuwam duży niedosyt - powiedział prezes Pogoni Jarosław Mroczek, cytowany przez oficjalny portal klubu. Sternik "Portowców" dodał, że rywalizacja o czołowe lokaty była w tym sezonie bardzo ostra. - Najmocniejszy w historii Raków Częstochowa, odradzająca się Legia Warszawa, bardzo silny kadrowo Mistrz Polski Lech Poznań - rywalizacja o czołowe miejsca w lidze była naprawdę bardzo wymagająca. I choć ostatecznie do medalu zabrakło nam bardzo niewiele i kończymy rozgrywki tuż za podium, na tzw. najgorszym miejscu dla zawodnika, to uważam, że sportowo był to rok niezły. Pogoń Szczecin ugruntowała swoją pozycję w czołówce polskich klubów. Oczywiście zawsze celujemy w najwyższe lokaty, natomiast wiemy też, że podobne cele mają inne kluby - stwierdził prezes. Pogoń Szczecin chce wzmocnić atak W październiku spełniło się marzenie tysięcy szczecińskich kibiców - uroczyście otwarty został nowy stadion Pogoni. Szybko się jednak okazało, że w tej beczce miodu znajduje się spora łyżka dziegciu. - Nikt nie mógł przewidzieć tego, że czas oddania stadionu do użytku zbiegnie się z tak znacznymi wzrostami cen mediów, usług, kosztów pracy oraz bardzo wysoką inflacją. To wszystko mocno odbija się na klubie, bo pod względem finansowym nigdy nie byliśmy i nie jesteśmy krainą "mlekiem i miodem płynącą". Od kilku miesięcy intensywnie optymalizujemy nasze koszty, szukamy źródeł oszczędności, jednocześnie chcąc dalej rozwijać klub. Nie jest to łatwe zadanie - przekonywał Mroczek. W związku po Pogoni nie należy spodziewać się rozrzutności na rynku transferowym. Klub nie przeprowadzi rewolucji kadrowej, celuje raczej we wzmocnienie linii ataku. - Mamy dobrą drużynę, która - podobnie jak w poprzednich sezonach - będzie uzupełniana dopływem zawodników z Akademii. A w kwestii transferów zewnętrznych z rynku, szukamy wzmocnienia w linii ataku - podsumował prezes. Jakub Żelepień, Interia