- Nie możemy pozwolić sobie na zbyt dużo błędów, bo Pogoń ma dużo jakości i potrafi to bezlitośnie wykorzystać - mówił przed meczem Jarzy Brzęczek, trener Wisły. Jego słów najwyraźniej nie przetłumaczono Josephowi Colley’owi, bo w dwie minuty zaliczył on więcej pomyłek niż we wszystkich wcześniejszych meczach. Najpierw stoper Wisły dał sobie łatwo odebrać piłkę i Sebastian Kowalczyk był sam na sam z Mikołajem Biegańskim. Z tą sytuacją bramkarz Wisły jeszcze sobie poradził, ale w kolejnej był bez szans, bo Colley wpakował piłkę do swojej bramki po zagraniu Mariusza Fornalczyka. Wisła kolejny raz w tym sezonie przegrywała, ale znów wysłała sygnał, że za trenera Jerzego Brzęczka coś w jej grze jednak drgnęło. Delikatnie, być może za delikatnie, ale jednak drgnęło. Jesienią strata bramki przez krakowian oznaczała bowiem złożenie broni, ale teraz Wiśle udało się podnieść. Co prawda przez całą pierwszą połowę krakowianie oddali zaledwie dwa celne strzały, ale to wystarczyło, by remisować. W 30. minucie zdecydowanie w obronie popracował Konrad Gruszkowski, uruchomił kontrę i za chwilę Matej Hanousek mocno dośrodkował w pole karne, a Luis Fernandez uprzedził rywali i było 1-1. To był jeden z nielicznych wypadów krakowian na pole karne gospodarzy, a po nim wszystko wróciło do normy - Pogoń znów układała atak pozycyjny, a rywale próbowali jej przeszkodzić. Wiślacy w swoje taktyce nie wytrwali jednak do przerwy, bo w 43. minucie Kowalczyk precyzyjnie dorzucił piłkę w pole karne, a Kamil Drygas jeszcze dokładniejszym uderzeniem głową zmieścił ją tuż przy słupku. - Takie były założenia, że mam wchodzić w pole karne z drugiej linii - cieszył się Drygas przed kamerami Canal+. - Zresztą fajna chyba była ta pierwsza połowa do oglądania, bo było dużo ciekawych akcji, szczególnie z naszej strony - dodał. Mniej zadowolony był Gruszkowski. - Widać, że piłkarze Pogoni mają jakość i na razie średnio radzimy sobie z ich atakiem pozycyjnym. Musimy wprowadzić parę korekt i w drugiej połowie będzie lepiej - mówił obrońca Wisły. Nie było jednak ani lepiej dla Wisły, ani też dla Gruszkowskiego. Pogoń wciąż przeważała, a goście nie kwapili się do wyrównania. Rzadkie strzały z dystansu i dośrodkowania nie stwarzały większego zagrożenia, za to Pogoń panowała nad meczem. I w końcu szczecinianie dopięli swego. Damian Dąbrowski posłał precyzyjne podanie, Grosicki wyprzedził Hanouska i zagrał w pole karne. Tam byli Fornalczyk i Gruszkowski, ale to obrońca Wisły wpakował piłkę do swojej bramki. W końcówce meczu oba zespoły trafiły jeszcze w słupek, a w doliczonym czasie czwartą bramkę dla Pogoni zdobył Michał Kucharczyk. Pogoń Szczecin - Wisła Kraków. Pogoń liderem, Wisła bliżej spadku Dzięki wygranej Pogoń wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli i ma dwa punkty przewagi nad Rakowem, który jutro podejmuje Legią Warszawa. Z kolei Wisła wciąż jest trzecia od końca i po tej kolejce w najlepszym wypadku będzie miała trzy punkty straty do bezpiecznego miejsca, a w najgorszym - cztery. Powiedzieli po meczu: Jerzy Brzęczek (Wisła Kraków): "Nie do końca zaprezentowaliśmy poziom jak w ostatnim meczu z Lechem. Popełniliśmy wiele błędów indywidualnych, które zaważyły na wyniku. Pogoń bardzo szybko wykorzystała te nasze błędy. Gospodarze bardzo dobrze zaprezentowali się indywidualnie, ale też zespołowo". Kosta Runjaic (Pogoń): "Zasłużone zwycięstwo po bardzo dobrym meczu naszej drużyny. Graliśmy przeciwko dobremu rywalowi, który ma dużo jakości, ale od początku pokazaliśmy, kto jest panem boiska. Teraz mamy trochę wytchnienia. Dwie bramki dla nas padły po strzałach samobójczych, ale dla mnie oba gole zdobył Fornalczyk. W przyszłym tygodniu będziemy trenować nieco lżej, a w kolejnym już na pełnych obrotach, by przygotować się do kolejnego meczu".PAP Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 4-1 (2-1) Bramki: Colley (19. - samobójcza), Drygas (43.), Gruszkowski (69. - samobójcza), Kucharczyk (90.) - Fernandez (30). Żółte kartki: Mata, Parzyszek - Fazlagić. Skład i statystyki - Kliknij tutaj!