Przed pierwszym gwizdkiem piłkarze Pogoni byli z jednej strony w komfortowej sytuacji (bo znali już wyniki meczów swoich bezpośrednich rywali), a z drugiej mogli w związku z tym odczuwać pewną presję. Tym razem bowiem ani Lech, ani Raków nie zgubiły punktów i "Portowcy" musieli powalczyć o pełną pulę. PKO BP Ekstraklasa: Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin Rywal szczecinian, choć w tabeli znajdujący się znacznie niżej, nie należy do tych, z którymi Pogoń lubi grać. W sierpniu "Portowcy" ulegli "Miedziowym" 0-2, a w maju - jeszcze w poprzednim sezonie - tylko zremisowali 1-1. Tym razem podopieczni Kosty Runjaica nie chcieli ryzykować i od początku ruszyli do ataku. W czwartej minucie bliski szczęścia był Luka Zahović. Słoweniec finalizował charakterystyczną dla zespołu Pogoni akcję skrzydłem: lewą stroną urwał się Grosicki, prostopadle obsłużył go Kowalczyk, po czym 83-krotny reprezentant Polski odnalazł w polu karnym Jeana Carlosa. Ten odegrał głową właśnie do Zahovicia, którego uderzenie było jednak zbyt słabe. Pogoń nie rezygnowała z natarcia i została za to nagrodzona. W szóstej minucie stoper Mariusz Malec założył uwielbiany przez Runjaica wysoki pressing, trzeźwo zagrał prostopadle do Zahovicia, a ten zamienił dobre podanie na gola. Po wyjściu na prowadzenie szczecinianie nie zmieniali swojej gry. Poważny błąd przydarzył im się jednak w 25. minucie. Sebastian Kowalczyk zagrał we własnej strefie obronnej zbyt krótko w stronę Bartkowskiego. Od tej pomyłki rozpoczęła się sekwencja kilku kolejnych ataków Zagłębia. "Portowców" ratował jednak Zech do spółki ze Stipicą. Ostatnie minuty pierwszej połowy należały bezapelacyjnie do Zagłębia. Szczecinianie spuścili z tonu, a goście wyczuli szansę na wyrównanie stanu meczu jeszcze przed zmianą stron. Spośród kilku uderzeń najgroźniejsze było to Podlińskiego z 44. minuty. Ostatecznie "Portowcy" przetrzymali jednak nawałnicę przyjezdnych i utrzymali skromne prowadzenie. Pogoń Szczecin utrzymuje ligowy status quo Po zmianie stron wydawało się, że gospodarze otrząsnęli się i wrócili do gry, którą prezentowali na początku spotkania. Bliski podwyższenia wyniku na 2-0 był Luka Zahović, który znów uderzał głową. Tymczasem w 57. minucie sytuacja jednak znacząco się odmieniła. Nierozważną stratę na własnej połowie zanotował Damian Dąbrowski. Zagłębie wykorzystało prezent i za sprawą Patryka Szysza doprowadziło do remisu. Kosta Runjaic musiał reagować. Na boisku pojawili się więc między innymi Michał Kucharczyk i nowy nabytek, Wahan Biczakczjan. Wzmocnieni świeżymi siłami, "Portowcy" aktywowali tryb ataku. Przycisnęli Zagłębie mocniej, ale długo nie potrafili zaskoczyć Hładuna. W 80. minucie sprawy w swoje nogi musiał wziąć Wahan Biczakczjan. Ormianin pokazał to, z czego zdążył zasłynąć już podczas okresu przygotowawczego - kapitalne uderzenie z dystansu lewą nogą. Golkiper Zagłębia wyciągnął się jak struna, ale nie miał szans odbić tej piłki. Dzięki temu zwycięstwu Pogoń Szczecin utrzymała w tabeli status quo. Podopieczni Kosty Runjaica tracą dwa punkty do Lecha i mają tyle samo przewagi nad trzecim Rakowem. Jakub Żelepień, Interia