W Szczecinie gospodarze mieli ułatwione zadanie dzięki zaliczce, jaką wywalczyli sobie przed tygodniem. W Irlandii Północnej wygrali oni 5:2, więc do starcia przed własną publicznością przystępowali bez noża na gardle. Było to także widoczne w wyborach personalnych trenera Jensa Gustafssona. Pogoń zaczęła mecz z Dante Stipicą, Mateuszem Łęgowskim czy Wahanem Biczachczjanem wśród rezerwowych. Poza tym zabrakło również Benedikta Zecha, który leczy drobny uraz. Utalentowani bracia z Polski wracają do Barcelony. Transfer na ostatniej prostej Rotacja nie dotknęła natomiast Kamila Grosickiego. Gwiazdor "Portowców" po raz pierwszy zaznaczył swoją obecność po niespełna trzech minutach gry. W swoim stylu ruszył lewym skrzydłem, a akcję wykończył strzałem w poprzeczkę. Kibice powstali ze swoich miejsc, licząc na szybkie otwarcie wyniku, ale zamiast tego szczecinianie nieco się cofnęli, ustępując pola gościom. Pogoń - Linfield: Goście zaskoczyli "Portowców" Konsekwencje nadeszły szybko. W 16. minucie Linfield wyszło na prowadzenie. Kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Jamie Mulgrew, a Bartosz Klebaniuk był zupełnie bezradny. Pogoń po raz pierwszy w historii swoich startów w europejskich pucharach broniła na własnym stadionie przewagi wywalczonej na wyjeździe. Do tej pory, przez blisko 40 lat, "Portowcy" nie potrafili zwyciężyć na arenie międzynarodowej poza Szczecinem. Wynik 0:1 nadal premiował rzecz jasna awansem gospodarzy, ale zdecydowanie nie był powodem do szczególnej dumy. W przerwie trener Gustafsson miał więc o czym myśleć. Pogoń Szczecin ruszyła do ataku w drugiej połowie Tuż po wznowieniu gry wyglądało na to, że Szwed dotarł ze swoim przekazem do piłkarzy. Ci bowiem już w 49. minucie wyrównali. Konkretnie zrobił to Efthymios Koulouris, który w czterech oficjalnych meczach dla Pogoni zdobył już cztery bramki. Pogoń po tym golu, zamiast uspokoić sytuację na boisku, dała się zaprosić na rollercoaster. Łamiący serce moment w meczu Ekstraklasy. Sędzia aż zabrał piłkę i wstrzymał grę W 51. minucie Linfield znów prowadziło. Tym razem na listę strzelców wpisał się Christopher McKee. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać - już siedem minut później znów był remis. Akcję wykończył prawy obrońca Linus Wahlqvist. Kibice ożywiali się coraz mocniej i pchali swoich ulubieńców ku jeszcze bardziej ofensywnej grze. Kapitalną okazję zmarnował Rafał Kurzawa, który po centrze Kamila Grosickiego obił słupek. Pogoń – Linfield: Cudowny gol Biczachczjana ozdobą spotkania Czas nieubłaganie uciekał, a na kwadrans przed końcem spotkania sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Wahan Biczachczjan. Reprezentant Armenii najpierw wywalczył sobie piłkę ofiarnym wślizgiem, a później zaprezentował specjalność zakładu - kapitalne uderzenie z dystansu, po którym bramkarz nawet nie drgnął. "Portowcy" prowadzili od tego momentu 3:2 i ten wynik utrzymali do samego końca. W dwumeczu pokonali więc Linfield FC 8:4 i teraz mogą szykować się do starcia w trzeciej rundzie. Ich rywalem będzie najprawdopodobniej belgijskie KAA Gent. Pogoń Szczecin - Linfield FC 3:2 (0:1) Gole: 0:1 Jamie Mulgrew 16' 1:1 Efthymios Koulouris 49; 1:2 Christopher McKee 51' 2:2 Linus Wahlqvist 58' 3:2 Wahan Biczachczjan 75' Jakub Żelepień, Interia