Jakub Żelepień, Interia: Jak ważne było zwycięstwo z Wisłą Płock w zeszły weekend? W internecie furorę wśród kibiców Pogoni robiło zdjęcie, na którym obejmujesz się ze środkowymi obrońcami - Benediktem Zechem i Konstantinosem Triantafyllopoulosem. Oprócz zdobycia trzech punktów, udało wam się także zachować czyste konto po raz pierwszy od sierpnia. Dante Stipica, Pogoń Szczecin: Czekaliśmy na czyste konto, to prawda, ale zawsze mówię, że najważniejsze jest zwycięstwo. Cieszyliśmy się więc przede wszystkim z punktów zdobytych w Płocku, podobnie jak jeszcze tydzień wcześniej w Szczecinie, po wygranej z Wartą Poznań. Na zdjęciu byłem akurat ja z obrońcami, ale równie dobrze mogłyby powstać fotografie przedstawiające całą drużynę. Ja będę się jednak upierał przy swoim, bo to zdjęcie jest wymowne. Niegdyś tworzyliście najlepszą defensywę w lidze, a teraz musieliście czekać przez pół sezonu, aby zachować czyste konto. Co stało się w ostatnich miesiącach z obroną Pogoni? - Przez trzy sezony z rzędu byliśmy bardzo mocni w obronie, ale w piłce jest tak, jak w życiu - nie da się przez cały czas być na topie. Wiemy, że w obecnych rozgrywkach brakuje nam czystych kont, ale wynika to również z faktu, że gramy znacznie bardziej ofensywnie, strzelamy sporo goli. Staramy się bronić dostępu do bramki, natomiast nie zawsze to wychodzi. Czasem w życiu nie jesteś w stanie odpowiedzieć w prosty sposób na pytanie: czego brakowało. Czyste konto nie jest celem samym w sobie, można je zachować, a nie być zadowolonym z siebie lub drużyny. Można także stracić gola, ale wypaść bardzo dobrze i wygrać mecz. Jak oceniłbyś samego siebie w tym sezonie? Masz do siebie pretensje za jakieś błędy, stracone bramki, nieudane interwencje? - Nie lubię oceniać samego siebie. Dla mnie najważniejsze jest, że utrzymuję dobry poziom, godny bramkarza Pogoni. W tym sezonie czasami brakowało szczęścia, kiedy piłka odbijała się od rękawicy i wpadała do siatki, zamiast potoczyć się poza boisko. Tak bywa. W mojej opinii liczy się to, że jako golkiper jestem bardzo stabilny i nie robię błędów, po których można powiedzieć, że zespół przegrywa przeze mnie. W twitterowych kręgach kibiców Pogoni popularna była ostatnio kompilacja z twoimi błędami i bramkami traconymi przez wasz zespół. Uważasz, że część fanów jest wobec ciebie niesprawiedliwa i ma zbyt wysokie wymagania? - Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie widziałem ani jednej takiej kompilacji. Analizuję za to każde swoje spotkanie i nie przypominam sobie, abym choć raz popełnił błąd, po którym Pogoń straciła bramkę. Może ty, jako dziennikarz, mi podpowiesz? Przypominam sobie na przykład rewanżowy mecz z Broendby. Podałeś zbyt krótko do Luisa Maty, który ratował się faulem, a w konsekwencji sprokurował rzut karny. - Czy to jest błąd, że podałem do Maty? Napastnik rzucił się na ziemię, gdy tylko poczuł kontakt z Luisem, a sędzia podyktował rzut karny. Pamiętaj, że w eliminacjach Ligi Konferencji Europy nie było systemu VAR. Przypomnij sobie też czwartą bramkę - padła ze spalonego, i to wyraźnego. Taki był ten mecz, dziwny i trudny do zrozumienia. W kilku meczach Ekstraklasy - na przykład jesienią z Wisłą Płock czy Piastem Gliwice - miałeś problem z wyprowadzeniem piłki. Po twoich błędach rywale odbierali piłkę i robiło się groźnie. - Ale nie traciliśmy w tych sytuacjach bramek, pamiętam, że strzały kończyły się na poprzeczce. Zawsze w meczu może zdarzyć się błąd, to jest absolutnie normalne w sporcie. Chodzi o to, aby było ich jak najmniej. Jako zawodnik, o czym już wspominałem, skrupulatnie analizuję swoje mecze i naprawdę dobrze wiem, jak się zaprezentowałem. Kibice często patrzą natomiast przez pryzmat emocji. Zawsze jestem jednak otwarty na wysłuchanie krytyki czy wymianę poglądów. Na końcu to coś, co popycha cię do przodu. Nie uważam, że tworzenie tego typu kompilacji o swoich zawodnikach jest czymś dobrym, ale ok, kibic ma do tego prawo. Skoro ten temat mamy omówiony, przejdźmy do kolejnego. Jakie są twoje relacje z Bartoszem Klebaniukiem? - To jest chłopak dużo młodszy ode mnie, ale jesteśmy kolegami. Nie ma pomiędzy nami żadnej złej krwi, wręcz przeciwnie. Nie powiedziałbym, że nasza relacja to uczeń - mistrz, uważam raczej, że nawzajem się motywujemy. Piłka się zmienia, ja też mogę czasem nauczyć się czegoś nowego od młodszego bramkarza. Jak trudno było zaakceptować ci decyzję trenera, który w pewnym momencie sezonu posadził cię na ławkę rezerwowych, a twoje miejsce zajął właśnie Klebaniuk? - Oj, bardzo, bardzo, bardzo trudno, zwłaszcza przed meczem z Legią Warszawa. Nie wiedziałem, że trener podejmie taką decyzję i nie rozumiałem jej, ale musiałem się z tym pogodzić. Na tym również polega życie piłkarza. Cieszę się, że wróciłem do składu i znów daję z siebie wszystko dla Pogoni. Rozmawiał Jakub Żelepień, Interia