Podbeskidzie przystępowało do sobotniego spotkania jako ostatnia drużyna w tabeli, tracąca dziewięć punktów do miejsca gwarantującego utrzymanie. I po 90 minutach nic się w tym względzie nie zmieniło. Na początku to jednak goście atakowali. W trzeciej minucie po podaniu Ireneusza Jelenia piłka dotarła do stojącego bez opieki na 12. metrze Sebastiana Ziajki, którego strzał przeszedł minimalnie obok słupka. Potem do głosu zaczęli dochodzić "Portowcy". Gola zdobyli jednak po błędzie rywali. W 39. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Edi. Bramkarz Richard Zajac wychodząc do piłki tylko ją musnął ręką i ta spadła po nogi Adama Frączczaka, który posłał ją do siatki. W przerwie trener Sasal, dla którego mecz w Szczecinie to była podróż sentymentalna, przecież pracował tutaj w zeszłym sezonie, dokonał dwóch zmian. Na murawie pojawili się Fabian Pawela i Liran Cohen, ale niewiele to pomogło. Gospodarze podwyższyli prowadzenie w 70. minucie. Takafumi Akahoshi na lewej stronie zabawił się z rywalami, a następnie dośrodkował w pole karne, gdzie akcję zamykał Adria Budka z pierwszej piłki nie dając szans Zajacowi. Podbeskidzie nie mając nic do stracenia ruszyło do ataku, parę razy zrobiło się gorąco w polu karnym Pogoni, ale goście nie potrafili wykorzystać żadnej sytuacji podbramkowej, a w nieskuteczności celował Jeleń. Pogoń Szczecin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-0 (1-0) Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy