W pierwszej części napastnik bielszczan efektownym wślizgiem zdobył bramkę na 1-0. - Otrzymałem dobre dośrodkowanie i byłem tam gdzie trzeba. Kolejna bramka w lidze cieszy, ale szkoda, że nie udało się nam dzisiaj z Piastem wygrać, bo mieliśmy ku temu okazje - mówił w rozmowie z Interią Szczepaniak, który na swoim koncie ma już pięć goli w lidze. Piast obie bramki zdobył z rzutów karnych, które na bramki zamieniał Kamil Vacek. - Czy jesteśmy zadowoleni z remisu z liderem? Ja osobiście nie. Mogłoby być lepiej i mogliśmy to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Co do karnych, to wydaje się, że oba były. Pierwszy ewidentny, bo akurat stałem blisko całej sytuacji. Co do drugiego, to się nie wypowiadam, ale skoro sędzia tak zdecydował, to widocznie był - komentował z kolei lewy obrońca "Górali" Adam Mójta, który asystował przy pierwszym trafieniu Szczepaniaka. Po spotkaniu piłkarze z Gliwic narzekali na grząską murawę Stadionu Miejskiego w Bielsku-Białej. - Boisko było fatalne, miękkie i grząskie. Ciężko było dopasować korki. Na takiej murawie znacznie łatwej się bronić, aniżeli konstruować akcje ofensywne. Z Podbeskidziem straciliśmy dwa punkty - mówił pomocnik Piasta Sasa Żivec, który boisko opuścił z powodu kontuzji. - Jest duży ból w lewej nodze, ale mam nadzieję, że to nic poważnego - podkreślał Słoweniec. - Co do boiska, to było ono takie same dla zawodników obu drużyn. Przy naszej aurze nie ma co narzekać na pogodę. Wiadomo, jaka ona jest o tej porze roku. Trzeba się wziąć w garść i grać, a nie narzekać. Co do nas to nie uważam, że mecz z Piastem był najlepszym w tym sezonie. Dobrze graliśmy też z Górnikiem w Łęcznej. Zresztą teraz Podbeskidzie wygląda, jak profesjonalny zespół. Prezentujemy się znacznie lepiej, niż jeszcze niedawno - mówił Adam Mójta. Michał Zichlarz z Bielska-Białej