- Każdy mecz jest trudny, ale jeśli nie podejdzie się do niego z sercem, to w ogóle nie powinno się go rozpoczynać. W ostatnim spotkaniu zaangażowania zabrakło. Myślę, że było tak po raz ostatni, bo nie wyobrażam sobie, aby coś takiego mogło jeszcze miejsce. Naszym obowiązkiem jest starać się ze wszystkich sił, a tu gołym okiem widać było rezerwy - powiedział Ojrzyński. Szkoleniowiec "Górali" dodał, że w Poznaniu nie będzie mógł skorzystać z Adama Dei, który pauzuje za kartki. Do zespołu wracają natomiast po krótkiej przerwie Maciej Iwański, Damian Chmiel i Anton Sloboda. Powrót czołowych zawodników Ojrzyński przyjął z ulgą i nadzieją, ale podkreślił zarazem, że na boisko wybiega drużyna. - Nie ma ludzi nie do zastąpienia. Dyspozycja ostatnich dni i założenia taktyczne zadecydują, kto ostatecznie wystąpi. Cieszę się, że ci piłkarze wracają, bo będę dysponował większą liczbą zawodników, z których można ułożyć skład - dodał. Po 14 kolejkach Podbeskidzie zajmuje 11. lokatę w tabeli z dorobkiem 17 pkt. Lech zgromadził pięć punktów więcej niż bielszczanie i jest szósty. Ekipa z Bielska-Białej wyjechała do Poznania w czwartek. Mecz z Lechem rozpocznie się w piątek o godz. 20.30.<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy</a>