Ekstraklasa - wyniki, tabela, terminarz "Moskal Kazimierz, nie rusz Kazika, bo zginiesz" - to przyśpiewka, którą od lat słychać przy Reymonta. W Bielsku-Białej te słowa nabrały nowego wymiaru. W ostatnich dniach atmosfera nad głową trenera Wisły Kraków zgęstniała do tego stopnia, że poważnie zastanawiano się nad zmianą szkoleniowca. Jego "meczem o życie" było spotkanie z Podbeskidziem. I jak widać, Moskal wyszedł z niego obronną ręką! Znakomicie przygotował zespół do tego spotkania. Za żółte kartki nie mógł wystąpić Arkadiusz Głowacki, a opaskę kapitana przejął Paweł Brożek, którego wcześniej zabrakło w Łęcznej. Już przed meczem było widać, że napastnik jest niesłychanie przejęty i zmotywowany. W dodatku, zwykle gdy wciela się w rolę kapitana, gra wyśmienicie. W Bielsku-Białej dał o sobie znać już w 70. sekundzie. Znalazł się w doskonałej sytuacji, obił słupek i poprzeczkę, ale piłka nie wpadła do bramki. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. 10 minut później lewą stroną ruszył Rafał Boguski, podał w pole karne, a tam Łukasz Burliga odegrał do Brożka, a ten wpakował piłkę do bramki. Asysta obrońcy była najwyższych lotów, niczym najlepsze zagrania z Ligi Mistrzów. Pięknego podania pozazdrościł koledze Krzysztof Mączyński. Fenomenalnie dograł do, a jakże - Brożka, a cała linia defensywna przez to podanie została wyprowadzona w pole. Napastnik Wisły miał mnóstwo miejsca, jeszcze się obejrzał i potężnie huknął, a piłka zatrzepotała w siatce. Fenomenalne trafienie snajpera sprawiło, że odskoczył na dwie bramki Tomaszowi Frankowskiemu w klasyfikacji najlepszych strzelców Wisły w historii. Brożek polował na hat-tricka, ale cała Wisła spisywała się fenomenalnie. Piłkarze Podbeskidzia wyglądali jak dzieci we mgle i nie mogli zrobić rywalom krzywdy. Krakowianie zagrali bowiem wyśmienicie taktycznie. Zneutralizowali najmocniejsze punkty gospodarzy, a przy Mateuszu Szczepaniaku i Robercie Demjanie cały czas był któryś z graczy Wisły. Piłki nie dochodziły do Japończyka Kato, a nieliczne błędy w obronie były natychmiast łatane przez pomocników "Białej Gwiazdy". W dodatku świetnie spisywał się środek pola. Moskal postawił na ofensywę, a w miejsce Alana Urygi posłał Denisa Popovicia. Dzięki temu dużo więcej miejsca miał Maciej Jankowski, który mógł się podłączać do Brożka lub schodzić na skrzydła. Wreszcie sami skrzydłowi często wymieniali się pozycjami, a zaskoczeni gospodarze nie potrafili sobie z tym poradzić. Na 3-0 dla gości podwyższył Popović, po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego. Kibice z Krakowa natychmiast ryknęli: "Moskal Kazimierz, nie rusz Kazika, bo zginiesz", a ich słowa to wyraz poparcia dla trenera Wisły. Nic dziwnego, bo sobotnie spotkanie było bodaj najlepszym za kadencji Moskala. Inna sprawa, że tym meczem szkoleniowiec zespołu z ul. Reymonta może odgonić znad siebie czarne chmury, które szybko mogą przetransportować się na południe od Krakowa. Dariusz Kubicki nie ma bowiem pomysłu na grę Podbeskidzia. Na trybunach w Bielsku-Białej można było zauważyć reakcję prezesa klubu Wojciecha Boreckiego, który delikatnie mówiąc, nie był zadowolony z gry zespołu. Kibicom w Bielsku-Białej pewnie wydawało się, że widzieli już wszystko, co najciekawsze w tym meczu, ale w drugiej połowie znów dał znać o sobie Burliga. Kapitalne (które to już w tym spotkaniu?) rozegranie stałego fragmentu gry sprawiło, że Wisła prowadziła 4-0! Najpierw Popović dograł w pole karne, tam głową do środka zgrał Jankowski, przedłużył Guzmics, a piłkę przed oczami miał Burliga. Obrońca bez zastanowienia złożył się do strzału i uderzył przewrotką (!), a Emilijus Zubas załamany po raz czwarty wyciągał piłkę z siatki. Litewski bramkarz nie miał najlepszego dnia, bo kilkanaście minut później do siatki sięgał po raz piąty. Boguski wyszedł sam na sam z Zubasem i ośmieszył golkipera gospodarzy, bo posłał piłkę dokładnie między nogami. Efekt? Wielką ławą kibice zaczęli opuszczać stadion w Bielsku-Białej.A krakowianie spokojnie prowadzili grę. Pewny zwycięstwa Moskal ściągnął z boiska najważniejszych graczy: Brożka, Mączyńskiego i Guerriera, a dał szansę debiutu młodemu Kamilowi Kuczakowi. Przez kilka minut młody skrzydłowy rzadko był jednak przy piłce.Szósta bramka wisiała w powietrzu, a w jednej z akcji Jankowski uprzedził Zubasa i piłka spokojnie toczyła się do bramki Podbeskidzia. W ostatniej chwili wybił ją jednak Gracjan Horoszkiewicz.Jankowski znacznie lepiej czuje się w roli asystenta. Już w 90. minucie dograł do Crivellaro, a Brazylijczyk uderzył w krótki róg i było 6-0! Znów fatalnie interweniował Zubas.Okazałe zwycięstwo Wisły w Bielsku-Białej musi odgonić od Moskala widmo zwolnienia. Nie tylko ze względu na wynik, ale doskonałą grę. Krakowianie byli znakomicie przygotowani - znali wszystkie słabe i mocne strony rywali, a w dodatku na boisko wyszli zmobilizowani. Widać, że murem stoją za trenerem.- Takim meczem udowodniliśmy, że pozycja trenera Moskala jest bezpieczna - powiedział tuż po końcowym gwizdku Maciej Sadlok, obrońca gości.Dzięki tej wygranej Wisła awansowała na czwarte miejsce w tabeli (sytuacja może się jeszcze zmienić do końca kolejki) i odnieśli pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym roku. Łukasz Szpyrka Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków 0-6 (0-3) Bramki: 0-1 Paweł Brożek (11.), 0-2 Paweł Brożek (33.), 0-3 Denis Popovic (39.-wolny), 0-4 Łukasz Burliga (56.), 0-5 Rafał Boguski (71.), 0-6 Rafael Crivellaro (89.) Żółta kartka - Podbeskidzie Bielsko-Biała: Lukas Janić, Kohei Kato. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 6517. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Emilijus Zubas - Adam Pazio, Krystian Nowak, Gracjan Horoszkiewicz, Adam Mójta - Marek Sokołowski (46. Jakub Kowalski), Kohei Kato, Mateusz Szczepaniak, Mateusz Możdżeń (46. Lukas Janic), Frank Adu Kwame - Robert Demjan (62. Kamil Jonkisz). Wisła Kraków: Radosław Cierzniak - Boban Jovic, Richard Guzmics, Maciej Sadlok, Łukasz Burliga - Maciej Jankowski, Denis Popovic, Rafał Boguski, Krzysztof Mączyński (76. Alan Uryga), Wilde-Donald Guerrier (82. Kamil Kuczak) - Paweł Brożek (72. Rafael Crivellaro).