Podbeskidzie od początku rzuciło się na rywali, mimo że w kadrze bielszczan brakowało kilku ważnych zawodników, a w głowach piłkarzy ciągle huczało echo środowej porażki z Cracovią (1-4).Piłkarze Roberta Podolińskiego nie zważali jednak na przeciwności i sunęli z atakami na bramkę Ruchu. W jednym z nich Martin Konczkowski nie zdążył za Jakubem Kowalskim i sfaulował pomocnika Ruchu.Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Do piłki podszedł niezawodny Dariusz Kołodziej, uderzył z całej siły i było 1-0.- Nie jest nieomylny, raz zdarzyło się karnego nie wykorzystać - uśmiechał się Kołodziej przed kamerami nc+, ale z przebiegu meczu już nie był tak zadowolony. - Na zbyt wiele pozwalamy rywalom, przydałoby się przesunąć grę na ich połowę - analizował w przerwie.Za to ofensywną grę Ruchu najlepiej podsumował Rafał Grodzicki, obrońca chorzowian. - W ogóle rywalom nie zagrażamy. To musi się zmienić. I się zmieniło. Goście zagrali odważniej, a pierwszy sygnał ostrzegawczy wysłał bielszczanom Mariusz Stępiński. Wicelider klasyfikacji strzelców miał doskonałą okazję, ale jego uderzenie głową z pięciu metrów obronił Emilius Zubas.Bramkarz Podbeskidzia nie miał jednak nic do powiedzenia przy kolejnym strzale. Kato sfaulował Macieja Iwańskiego i arbiter podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Stępiński, ale wybrał inną taktykę niż Kołodziej - nie uderzał na siłę, tylko technicznie, kompletnie myląc bramkarza.W końcówce wydawało się, że więcej siły mają goście. Groźnie uderzał m.in. Konczkowski, ale Zubas nie dał się zaskoczyć.Podbeskidzie Bielsko-Biała - Ruch Chorzów 1-1 (1-0) Bramki: Kołodziej (14. z rzutu karnego) - Stępiński (65. z rzutu karnego) Podbeskidzie: Zubas - Pazio, Lazarus, Nowak, Mójta - Kowalski (70. Jonkisz), Kołodziej, Możdżeń, Kato - Demjan, Szczepaniak.Ruch: Putnocky - Oleksy, Cichocki, Grodzicki, Konczkowski - Iwański, Surma, Podgórski (60. Zieńczuk), Lipski, Mazek - Stępiński (82. Efir).