Pierwszą groźną okazję stworzyło Podbeskidzie w 17. minucie. Przed polem karnym GKS-u piłkę wywalczył Marek Sokołowski, futbolówka trafiła pod nogi Macieja Iwańskiego, który od razu zdecydował się na uderzenie. Mocny strzał zmierzał do siatki rywali, ale czubkami palców wybronił go Arkadiusz Malarz. GKS odpowiedział bardzo szybko. Minutę później fatalny błąd Bartłomieja Koniecznego mógł wykorzystać Łukasz Wroński. Obrońca Podbeskidzie chciał zgrać piłkę głowę do bramkarza, przejął ją jednak Wroński, ale z 10 metrów strzelił obok bramki. W 28. minucie Damian Chmiel próbował technicznym strzałem z linii pola karnego pokonać Malarza. Bramkarz bełchatowian przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później po rzucie rożnym najlepiej w walce w polu karnym odnalazł się Tomasz Górkiewicz. Oddał efektowny strzał głową, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Maciej Korzym próbował dobitki, ale na drodze futbolówki tym razem stanął Paweł Baranowski. W drugiej części spotkania blisko pokonania Michala Peskovicia był Kamil Poźniak. Pomocnik GKS-u dośrodkowywał z rzutu wolnego z około 40 metrów. Żaden z jego kolegów nie przeciął lotu futbolówki, ale ta i tak zmierzała w światło bramki. W ostatniej chwili bramkarz Podbeskidzie wybił piłkę na rzut rożny. W 68 minucie potężnym strzałem z 30 metrów popisał się Patryk Rachwał. Piłka przeleciała jednak około metra nad poprzeczką bramki "Górali". Pierwsza bramka w spotkaniu padła w 72 minucie. Zdobył ją, wprowadzony zaledwie osiem minut wcześniej, Sylwester Patejuk. Pomocnik Podbeskidzie przejął na 15. metrze piłkę zagraną przez Piotra Malinowskiego. Odwrócił się, strzelił mocno lewą noga i Malarz musiał wyciągać piłkę z siatki. Chwilę później mogło być 2-0. Znowu podawał Malinowski, a w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali znalazł się Damian Chmiel. Pojedynek z napastnikiem gospodarzy wygrał Malarz, broniąc strzał Chmiela nogami. W 83. minucie goście doprowadzili do remisu. Grzegorz Baran długim podaniem "uruchomił" Michała Maka, który wbiegł w pole karne. Po jego strzale piłka odbiła się od słupka i znowu trafiła pod jego nogi. Mak nie próbował znowu uderzać tylko wypatrzył ustawionego przez bramką, niepilnowanego Pawła Komołowa. Rosjanin skorzystał z dokładnego podania skrzydłowego bełchatowian i umieścił piłkę w siatce. Tuż przed końcowym gwizdkiem Podbeskidzia miało piłkę meczową. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Iwański. Do piłki doszedł zawodnik "Górali" i z trzech metrów próbował ją wbić do bramki rywali. Fantastyczną paradą popisał się Malarz, który uchronił swój zespół przed porażką. Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Bełchatów 1-1 (0-0) Bramki: Sylwester Patejuk (72.) - Paweł Komołow (83.). Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Szkoda, że nie udało się wygrać, bo mieliśmy bardzo dobre sytuacje, których nie zamieniliśmy na bramki. Daliśmy sobie wbić gola na 1-1, choć przy stanie 1-0 mogliśmy lepiej zagrać. Chciałem podziękować chłopakom. Bardzo się starali, ale nie zawsze wychodziło. W pierwszej połowie oddaliśmy 10 strzałów, w drugiej też były okazje. Mamy jeden punkt, gramy dalej". Kamil Kiereś (trener PGE GKS Bełchatów): "Przyjechaliśmy, mając kłopoty kadrowe, ale z nastawieniem, że będziemy walczyli o trzy punkty. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w Bielsku-Białej nigdy nam się dobrze nie grało. Pierwsza połowa wskazywała, że dziś będzie podobnie. Podbeskidzie starało się grać w swoim stylu, czyli pressingiem. Nie za bardzo mogliśmy się w tym odnaleźć. Po przerwie GKS był lepszą drużyną. Stwarzaliśmy sytuacje i utrzymywaliśmy się przy piłce. Bramkę straciliśmy, gdy nikt się tego nie spodziewał. Podbeskidzie w tym momencie nie zasługiwało na nią, ale taka jest piłka. Kluczem do remisu był impuls: natychmiastowe trzy zmiany". Zobacz terminarz, wyniki, tabelę i strzelców Ekstraklasy