Tak naprawdę zła seria, jeżeli chodzi o wykonywanie przez piłkarzy z Piasta rzutów karnych, zaczęła się pod koniec poprzedniego sezonu, a konkretnie w kwietniu 2021 roku. Wtedy to aż trzech zawodników gliwiczan myliło się po uderzeniach z jedenastu metrów. Przegrana gra o europejskie puchary W meczu z Górnikiem Zabrze w 24 kolejce pomylił się Michał Żyro. Nie miało to większego znaczenia, bo wszystko działo się w końcówce derbowego pojedynku, w którym gliwiczanie wygrali 2-0. Znacznie kosztowniejszy było kolejne pomyłki w wykonaniu takich asów, jak Tomasz Jodłowiec oraz najskuteczniejszy wtedy w drużynie Jakub Świerczok. Ten pierwszy nie wykorzystał karnego w doliczonym czasie meczu z Lechią w Gdańsku. Gdyby trafił Piast wygrałby 3-1, a tak skończyło się na remisie 2-2, bo wyrównał Flavio Paixao z... jedenastu metrów. Potem przyszła ostatnia kolejka rozgrywek i nieszczęsne spotkanie z Wisłą Kraków u siebie. Z jedenastki w pierwszej połowie pomylił się wtedy Świerczok, Piast przegrał 2-3 i nie zdobył premiowanego miejsca grą w europejskich pucharach, co było na przysłowiowe wyciągnięcie ręki. Również bieżące rozgrywki zaczęły się, jeżeli chodzi o karne, niefortunnie dla drużyny prowadzonej przez Waldemara Fornalika. W pierwszym spotkaniu sezonu Piast grał z Rakowem i miał wicemistrza Polski na widelcu, prowadząc 2-1 i mając jedenastkę. Podszedł do niej Patryk Lipski i... przegrał pojedynek z Vladanem Kovaceviciem. Ostatecznie częstochowianie wygrali 3-2, a bramkę dającą trzy punkty zdobył Ivi Lopez oczywiście z karnego. Kolejne wpadki gliwiczan Jesienią karnego zmarnował jeszcze w pucharowym starciu z Włocłavią Włocławek hiszpański napastnik Alberto Toril. Nie miało to jednak przełożenia na rezultat, bo gliwiczanie pokonali czwartoligowego rywala. Gorzej poszło w pucharowej rywalizacji tydzień temu u siebie, gdzie rywalem na stadionie przy ulicy Okrzei był Górnik Zabrze. W meczu, którego stawką był awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, nie popisali się obcokrajowcy, Tom Hateley oraz Tihomir Kostadinov. Piłkę po ich strzałach z wyczuciem bronił Grzegorz Sandomierski. Kosztowało to porażkę w serii karnych 2-4 i pożegnanie z PP. I w ostatnią niedzielę przytrafiło się pudło z jedenastki, a raczej kolejna dobra interwencja bramkarza, w tym wypadku Krzysztofa Kamińskiego, który wyłapał futbolówkę bitą z karnego przez Damiana Kądziora. Tym razem na szczęście dla gliwiczan bez konsekwencji, bo triumfowali w starciu z Wisłą w Płocku 2-0. Co dalej z karnymi i Piastem? Od niedawna w zespole ponownie jest wyborny snajper Kamil Wilczek, który w historii ekstraklasowych gier zdobył dla gliwiczan najwięcej goli. Może jemu noga przy karnych nie będzie drżała, jak kolegom. Zmarnowali karnego, ale wygrali w PłockuPodpisał kontrakt i... nie może grać VAR nie dojechał. Pucharowy skandal