Miłosz Szczepański chciał grać w Ekstraklasie i jeśli potwierdzą się informacje TVP Sport, wkrótce dopnie swego i zwiąże się z Piastem Gliwice. Wychowanek Dunajca Nowy Sącz w poprzednich rozgrywkach był wypożyczony z Lechii Gdańsk do Warty Poznań i rozegrał bardzo przyzwoity sezon w zespole trenera Dawida Szulczka - w 27 meczach zdobył 4 bramki i miał pewne miejsce w składzie. Klub z Trójmiasta musi sprzedać gwiazdę. Ostatnia deska ratunku Gorzej poszło jego macierzystemu klubowi, Lechia opuściła Ekstraklasę i Szczepańskiemu niespecjalnie spieszyło się do powrotu nad morze. Warta nie pozwalała mu wrócić do Lechii do 30 czerwca, do tego dnia obowiązywało wypożyczenie do "Zielonych". Po jego upływie klub z Wielkopolski złożył propozycję transferową w kwocie 60 tysięcy euro. Nie zadowoliło to Lechii, który według informacji TVP Sport ma teraz otrzymać około 50 tysięcy za definitywny transfer Szczepańskiego od Piasta. Miłosz Szczepański dołączy do Piasta Gliwice Pomocnik był przez ostatnie tygodnie kontuzjowany i nie grał w Lechii Gdańsk, chociaż w pierwszym meczu sezonu (4-2 z Chrobrym Głogów) był nawet kapitanem zespołu. Tydzień później zagrał w spotkaniu z Motorem Lublin i na tym zakończy się zapewne jego kariera w Biało-Zielonych barwach. Nie jest wielką tajemnicą, że "Szczepanowi" nie uśmiechała się gra na zapleczu Ekstraklasy, a już wkrótce okaże się czy "uciekł" w kontuzję, czy faktycznie zmagał się z jakimś urazem. Niedawno Szczepański otrzymał od Lechii ofertę nowego kontraktu (bieżący upływa 30 czerwca 2024 r.), ale były w nim w zasadzie te same wartości co w obecnym, co nie spotkało się z zadowoleniem zawodnika. W tej sytuacji jego przejście do Piasta Gliwice jest korzystne dla wszystkich stron w myśl zasady: "Z niewolnika nie ma pracownika". Zgodnie ze słowami prezesa Paolo Urfera, Lechia Gdańsk pracuje nad kolejnymi wzmocnieniami, tak by zdążyć przed zakończeniem okna transferowego, które nastąpi już 4 września. Nic nie wskazuje na to, aby udało się sfinalizować przejście Karola Czubaka z lokalnego rywala Arki Gdynia. Król strzelców poprzedniego sezonu I ligi wie, że nie miałby łatwego życia po przejściu do derbowego rywala, poza tym ojciec jego partnerki jest zagorzałym kibicem Żółto-Niebieskich. To wszystko sprawia, że nawet dwukrotna podwyżka wynagrodzenia w Gdańsku nie robi na Czubaku wrażenia. Maciej Słomiński, INTERIA