W meczu z Pogonią lider miał sporą przewagę w drugiej połowie. Nie udało się jednak wykorzystać jednej z kilku dobrych sytuacji. Próbował też Radosław Murawski. Jego mocny strzał w 77 minucie sprawił Jakubowi Słowikowi sporo problemów. Na szczęście dla siebie bramkarza Portowców wyszedł z wszystkiego obronną ręką. - Było widać, że bardzo chcieliśmy. Na tym boisku nie można było jednak nic zrobić. Wiadomo, warunki były takie same dla obu zespołów. Nie grało się łatwo, a cały czas ślizgaliśmy się. Ja sam w przerwie zmieniłem buty. Te w których grałem nasiąkły i człowiek biegał z dodatkowym kilogramem. Po przerwie było już lepiej, ale niestety nie wyszło. Brakowało strzałów z dystansu - ocenia jeden z czołowych Piasta. Dziennikarze pytali Murawskiego czy gliwiczanie dostali na początek rundy wiosennej zadyszki. - To wy pompujecie wszystko. My robimy swoje. Przewaga topnieje, ale zawsze na naszym koncie jest jeden punkt więcej. Wierzę, że jak w końcu trafimy do siatki, to worek z bramkami się otworzy - podkreśla Radosław Murawski. Teraz przed Piastem wyjazdowe spotkanie z Lechią Gdańsk w sobotę, a 1 marca we wtorek mecz u siebie ze Śląskiem Wrocław. Michał Zichlarz, Gliwice