45-letni Radoslav Latal był świetnym zawodnikiem. Z reprezentacją Czech w 1996 roku wywalczył wicemistrzostwo Europy. Sukcesy odnotował też grając w klubie. Z Schalke 04 w 1997 zdobył zdobył puchar UEFA, a z Banikiem Ostrava mistrzostwo Czech. Teraz bardzo dobrze daje sobie radę jako szkoleniowiec. Zaczął w niższych ligach. Najpierw był trzecioligowy czeski Fotbal Frydek-Mistek. Potem SFC Opawa i Banik Sokolov. W końcu ze słowackim MFK Koszyce w 2014 roku wywalczył puchar kraju. Teraz jest na najlepszej drodze do historycznego sukcesu z Piastem. Założonemu w 1945 roku klubowi z Gliwic jeszcze nigdy w historii nie udało się być w czołowej trójce najlepszych polskich drużyn. Najwyższą jak dotychczas lokatą jest 4 miejsce w sezonie 2012/13. Teraz jest szansa na historyczne mistrzostwo Polski. Latal w krótkim czasie zbudował zespół, który w naszej lidze wygrywa spotkanie za spotkaniem. Potrafi stworzyć świetną atmosferę w zespole. Dalej zresztą gra z piłkarzami, których na co dzień prowadzi. - Może nie w grach taktycznych, ale w "dziadka" czy gierkach 8 na 8, to normalka - tłumaczy. Jako były piłkarz potrafi też odpuścić. - Już pod koniec rozgrywek, po jednym z meczu, przyszli do mnie Radek Murawski i Kamil Vacek. Prosili, żeby trochę poluzował, bo w zespole widać zmęczenie. Słucham zawodników. Sam wiem, jak było, kiedy jeszcze grałem. W sobotę wiadomo, jest święto. Bo mecz, to święto. Przed każdym spotkaniem staram się porozmawiać z każdym z graczy. Pytam się czy czuje się dobrze czy wszystko jest w porządku - opowiada. Zawodnicy nie mają co jednak liczyć na taryfę ulgową jeśli chodzi choćby o picie piwa. W Piaście zabronione jest spożywanie tego trunku. - Nic nie mogą wypić. Co innego po rozgrywkach, ale w ich trakcie nie pozwalam na to. Kiedy organizm jest zmęczony, to picie niczemu nie służy. Osłabia tylko organizm, który nie regeneruje się tak, jak powinien. Owszem, kiedy grałem w Schalke, to można było się napić piwa, ale nas w kadrze było tam trzydziestu - tłumaczy. Latal w swojej trenerskiej pracy wzoruje się na jednym z najwybitniejszych czeskich szkoleniowców w ostatnich latach, jakim bez dwóch zdań był Karel Bruckner, były selekcjoner reprezentacji Czech. Obaj pochodzą z Ołomuńca. Bruckner był zresztą trenerem Latala, kiedy ten, na początku lat 90., grał w tamtejszej Sigmie. - Awansowaliśmy wtedy do ćwierćfinału pucharu UEFA wcześniej eliminując Hamburger SV. Potem toczyliśmy zażarte pojedynki z Realem Madryt. U siebie zremisowaliśmy 1-1, a tam przegraliśmy po golu w końcówce. Bruckner dał mi siłę, nauczył mnie agresywnej gry. Wiele mu zawdzięczam. Nie było u nas wtedy jakiś znanych zawodników, a mimo to osiągnęliśmy sukces. To było coś takiego, jak teraz jest w Piaście - opowiada. Trener Latal wypoczywa teraz z rodziną, żoną Jolaną i dwójką już dorosłych dzieci: 21-letnią Katariną i 18-letnim synem Radkiem w słowackich Tatrach. Syn idzie zresztą w jego ślady. Sam gra w piłkę. W grudniu był na sprawdzianach w Hamburger SV. Co do wypoczynku, to od gór trener Latal woli słoneczną pogodę. - Najchętniej to poleciałbym do Dubaju, ale teraz nie ma na to czasu. Przerwa między rozgrywkami, a rozpoczęciem zimowych przygotowań jest zbyt krótka - mówi trener Piasta. Michał Zichlarz