Coraz więcej wskazuje na to, że obserwujemy ostatni sezon Gerarda Badii w PKO BP Ekstraklasie. Doświadczony piłkarz Piasta Gliwice, który od siedmiu lat jest liderem i podporą śląskiego klubu (w tym sezonie rozegrał 10 meczów), coraz poważniej rozważa zakończenie kariery i powrót do rodzinnej Hiszpanii. Czy to możliwe, że już za kilka miesięcy gliwiczanie stracą kapitana? Badia: Chciałbym dalej grać, ale jest pewien problem - Nie chcę powiedzieć, że to mój ostatni sezon w Polsce, ale... są na to duże szanse. Codziennie rozmawiam z rodziną na temat przyszłości, ale wolę o tym zbyt dużo nie myśleć, bo potem nie jestem skupiony w 100 proc. W poprzednim sezonie także myślałem, że wrócę do Hiszpanii, że jestem w Polsce za długo, że trzeba przekierować życie w inną stronę. A mimo to wciąż tu gram - powiedział w rozmowie z kanałem Sebastiana Staszewskiego "Po Gwizdku" 31-letni pomocnik. Badia przyznał, że wciąż ma ochotę grać w piłkę, ale jednocześnie nie wykluczył, że jego ostatnim klubem może być Piast. A może jednak znajdzie zespół w Hiszpanii? Taką drogę wybrali przecież jego koledzy, byli zawodnicy Piasta, Ruben Jurado i Carles Martinez, którzy występują w trzecioligowym hiszpańskim Barakaldo CF. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! - Chciałbym grać, ale jest pewien problem. Gdybym mieszkał w Madrycie albo Barcelonie, miałbym do wyboru wiele klubów i mógłbym znaleźć coś w trzeciej lidze, to jest fajny poziom. Ale tam, gdzie ja mieszkam, nie ma wielu drużyn. Jest więc możliwość, że wcześniej skończę karierę. Boli mnie, gdy to mówię... To dla mnie bardzo trudny czas, bo cały czas o tym myślę - wytłumaczył. Koniec kariery i... opony? Jeśli się okaże, że Badia zakończy profesjonalną grę w futbol w Ekstraklasie, Hiszpan ma na siebie konkretny plan. Po powrocie do Katalonii zamierza znaleźć zatrudnienie u... teściowej. Matka jego małżonki prowadzi w Horta de Sant Joan zakład wulkanizatorski, w którym Badia ma zamiar pracować. - Po tym, jak powiedziałem o tym w wywiadzie po raz pierwszy, czytałem na Twitterze dziwne wpisy. Dużo ludzi śmiało się, że teściowa zaproponowała mi lepszy kontrakt niż Piast. Dziwiłem się. "Kurde, wszyscy na tym Twitterze to milionerzy, nie potrzebują pracować. Albo wszyscy grają w Bayernie Monachium" - tak pomyślałem. Czy ja będę zmieniać opony? Nie wiem. Może będę robił coś innego. Jest tam wielu pracowników, to duża firma. Ale na pewno będę w niej pracował - wyjaśnił pomocnik. Odrzucona oferta Arisu Saloniki Co ciekawe, jeszcze pół roku temu Badia mógł odejść z Piasta. Ale nie do Hiszpanii, a do Grecji. Jak zdradził zawodnik, konkretną ofertę złożył mu wtedy grający w Superleague Ellada Aris Saloniki. - Piast dał mi wszystko, przecież przed przyjazdem do Polski chciałem skończyć karierę. Czuję się tu dobrze, czuję się ważną osobą w klubie. Grecy dawali mi co prawda więcej pieniędzy, ale zawsze powtarzałem mojemu menedżerowi, że pierwszą opcją jest dla mnie Piast. Zawsze ich wysłuchałem. Jeśli spodobało mi się to, co oferowali, nie rozmawiałem z innymi klubami - zakończył. Całą rozmowę z Gerardem Badią zobacz na kanale Sebastiana Staszewskiego "Po Gwizdku". Sebastian Staszewski, Interia