Pogoń zagrała w Gliwicach z defensywnym nastawieniem, broniąc się momentami na swojej połowie całym zespołem. Trener Maciej Skorża dokonał jednak w zespole umiejętnych zmian i w końcówce Portowcy zadali dwa ciosy, które przyniosły im nieoczekiwaną wygraną 2-1. Do siatki trafiali rezerwowy Dariusz Formella i, w ostatnich sekundach, Sebastian Rudol. Nic dziwnego, że po meczu piłkarze Piasta mieli mocno niepocieszone miny. - Od pierwszej minuty przejęliśmy inicjatywę, atakowaliśmy i graliśmy uważnie z tyłu. Niestety, dwa razy daliśmy się zaskoczyć i schodzimy z boiska pokonani. Nie tak wszystko miało wyglądać - mówi Hebert.Choć gliwiczanie mieli momentami dużą przewagę, to niewiele z tego wynikało. - Nie wiem, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego byliśmy nieskuteczni. Stworzyliśmy sobie wiele dogodnych okazji czy dobrych kombinacji akcji, a przy tym mocno przeważaliśmy. Niestety, nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Chyba zabrakło trochę szczęścia, no i do tego ten stracony gol w ostatnich sekundach. To dla nas fatalna sytuacja, ale teraz nic na to nie poradzimy. Trzeba patrzeć w przyszłość i już koncentrować się na kolejnym spotkaniu - stwierdza brazylijski obrońca zespołu z Gliwic.Piast po dwóch kolejkach ma na swoim koncie tylko 1 punkt, a teraz przed nim trudne wyjazdowe spotkanie z Lechem. - Mogę dużo mówić, ze musimy się poprawić, że musimy ciężko pracować, ale tak naprawdę jedyną rzeczą, którą trzeba zrealizować jest wygrana w kolejnym ligowym spotkaniu w Poznaniu. To teraz nasz cel - mówi bez ogródek Hebert. Z "Kolejorzem" na jego terenie zespół z Górnego Śląska zmierzy się za tydzień w niedzielę. Michał Zichlarz, Gliwice