Lechia w tym sezonie walczy o czołowe miejsca w lidze, a Piast broni się przed spadkiem. Po fatalnym starcie w tym roku gliwiczanie grają coraz lepiej. Nie przegrali czterech kolejnych gier, w których zgromadzili 8 punktów i obecnie zajmują 12 miejsce w tabeli. W niedzielnym meczu w Gliwicach i gospodarzom i "Biało-Zielonym" nie brakowało okazji do zdobycia zwycięskiego gola. Skończyło się jednak na podziale punktów. - Zadowoleni to bylibyśmy, gdybyśmy wygrali, ale wydaje mi się, że trzeba uszanować ten punkt. Z drugiej strony końcówka zdecydowanie należała do nas i niewiele brakowało, żebyśmy zainkasowali trzy punkty - mówi Pietrowski. W drugiej połowie, to jednak ekipa Piotra Nowaka dominowała na murawie. W poprzeczkę trafił m.in. Flavio Paixao. - Stare piłkarskie powiedzenie mówi, że grasz tak jak przeciwnik pozwala. Lechia zdominowała nas w środku pola, ale my umiejętnie broniliśmy się wyprowadzając groźne kontry. Zabrakło jednak dokładności, żeby je wykończyć - żałuje pomocnik zespołu z Gliwic. Wychowanka Lechii pytamy o szansę jego byłego klubu w rywalizacji o mistrzostwo Polski. Czy gdańszczan stać na to? - Oczywiście, Lechia pokazała, że potrafi dobrze operować i grać piłką. Na pewno jednak walka o czołowe pozycje nie będzie łatwa, bo jest też Lech, Legia i Jagiellonia. Wszystko będzie się rozstrzygać w rundzie finałowej, gdzie będą rozgrywane bezpośrednie spotkania - podkreśla Pietrowski, który w zeszłym sezonie z Piastem wywalczył wicemistrzostwo Polski. Michał Zichlarz, Gliwice <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - kliknij!</a>