26-letni pomocnik Piasta, który piłkarskiego abecadła uczył się w Legii Warszawa, nie uchodzi za specjalistę od zdobywanych goli. Skupia się raczej na zadaniach defensywnych. Do tego sezonu w 76 ligowych grach ledwie trzy razy pokonywał bramkarzy przeciwników, w tym dwukrotnie w poprzednim sezonie. W bieżących rozgrywkach w 6 ligowych kolejkach już wyrównał ten bilans! Zdobył bramkę w starciu z Rakowem Częstochowa w 1. kolejce (2-3), trafił też wczoraj w Zabrzu. Jego gol w konfrontacji z "Górnikami" dał Piastowi trzy punkty. Do tego było to trafienie wyjątkowej urody, a Sokołowski po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w wykonaniu Damiana Kądziora uderzył przy Roosevelta głową, jak przed wielu laty czynił to tam sam... Andrzej Szarmach, specjalista od takich bramek zdobywanych właśnie strzałem głową. - Zwycięstwo i bramka bardzo dobrze smakują, bo były to ciężko wywalczone punkty - komentował po meczu Patryk Sokołowski. - Na szczęście, nie tak jak miało to miejsce w ostatnim meczu, utrzymaliśmy wynik do końca. Przyznam, że ta końcówka siedziała w głowach i nie chcieliśmy przeżywać powtórki oraz zrobiliśmy wszystko, żeby zamurować naszą bramkę, żeby zachować czyste konto. Bardzo się cieszę, że to się udało i że zdobyłem gola, który dał wygraną. Zdecydowanie takie trafienie smakuje dużo lepiej niż to, która nie dałoby wygranej - podkreśla "Sokół", w obecnej chwili jeden z ważniejszych zawodników w talii trenera Fornalika. Piast po 6 kolejkach ma na koncie 10 punktów. Byłoby ich więcej, gdyby nie wspomniane przez Sokołowskiego tracone w końcówkach gole w starciach z Rakowem (2-3) czy Śląskiem Wrocław (1-1) przed tygodniem. Również w starciu z Wisłą Płock gliwiczanie dali się zaskoczyć w końcówce, ale spotkanie z "Nafciarzami" rozstrzygnęli na swoją korzyść (4-3). Teraz przed zespołem z Gliwic spotkanie u siebie z Zagłębiem Lubin (12 września). Michał Zichlarz