Dla byłego zawodnika m.in. Cracovii oraz Lecha Poznań był to powrót na polskie boiska. Choć prochu nie wymyślił, to przed dziennikarzami mógł stanąć z podniesioną głową. - Strzeliliśmy gola na 1-0 po błędzie Piasta. Później trzymaliśmy dobrze defensywę i rywale nie stwarzali sytuacji. Posiadali jednak dłużej piłkę, grali na jeden kontakt - analizował na gorąco Rakels. W drugiej połowie obraz gry jednak się zmienił. - Szkoda, że się rozkręcili i zdobyli trzy bramki, ale mamy szczęście, że zrobili nam prezent z golem na 3-2 i dzięki temu cały czas jesteśmy w grze - uważa Łotysz.Rakels nie miał jednak wątpliwości, że po przerwie spotkanie wymknęło się jego drużynie spod kontroli. - W drugiej części mieliśmy grać tak samo jak w pierwszej. Raczej się broniliśmy, bo z takimi drużynami jak Piast nie możemy grać inaczej. Widać było różnice, kto i jak operuje piłką - przyznaje. Mistrzowie Łotwy nie byli faworytami starcia z mistrzami Polski. U naszych północnych sąsiadów piłka nożna nie jest tak popularna, a zawodnicy zarabiają zdecydowanie mniej niż w Polsce. Mimo to Rakels ma nadzieję na sprawienie niespodzianki. - Wynik 3-2 jest dla nas pozytywny, bo wciąż jesteśmy w grze o awans. Teraz gramy u siebie i liczę na trochę inny mecz. Musimy więcej atakować. bo w drugiej połowie w Gliwicach byliśmy na połowie rywala może dwa razy - przyznaje Rakels. Rewanż FC Ryga - Piast Gliwice w najbliższy czwartek. Z Gliwic PJ