Drużyny prowadzone przez Waldemara Fornalika zawsze miały udaną wiosnę. Tak było, kiedy ten doświadczony śląski szkoleniowiec pracował w Ruchu Chorzów, tak jest i teraz w Gliwicach. Spójrzmy na poprzedni sezon i na niesamowitą wiosnę Piasta, który w grupie mistrzowskiej wygrał sześć z siedmiu spotkań, tylko jeden remis z Pogonią w Szczecinie i po raz pierwszy w historii sięgnął po mistrzostwo Polski. Mocni wiosną Teraz też wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku. Choć gliwiczanie wiosny nie zaczęli może najlepiej, słabsza gra na wyjazdach i ligowe porażki w Gdańsku i w Bełchatowie z Rakowem, to jednak z czasem rozkręcili się, a jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko tegoroczne ligowe spotkania, to mistrz Polski w sześciu grach zdobył 12 punktów. Tylko rewelacyjna Wisła Kraków, 14 "oczek" i Legia - 13 pkt., są w tym względzie lepsze. Piast jest póki co, po 26 kolejkach drugi w tabeli z 43 punktami na koncie i stratą ośmiu "oczek" do liderującej Legii. Teraz wszystko stoi, a piłkarze ćwiczą według rozpiski przygotowanej przez sztab szkoleniowy. Nad wszystkim czuwa odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne Tomasz Starnz. Jak podkreśla, w obecnych warunkach piłkarze indywidualnie wykonują maksimum tego, co da się zrobić w takich warunkach. - Treningi odbywają się zgodnie z rozpiską, jaką otrzymałem od trenera przygotowania motorycznego. Wszystkie te ćwiczenia bez problemu można wykonywać w domu czy w ogrodzie, więc to robię. Podobnie w drużynie działamy podczas normalnego mikrocyklu. Praca w domu nie jest aż tak bardzo uciążliwa, ale na pewno różni się od pracy, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Musimy się dostosować do tych warunków i przyłożyć się do wykonywania swoich obowiązków, bo to jest nasza praca. Trzeba te założenia wykonać w stu procentach, żeby w każdym momencie być gotowym w razie decyzji o wznowieniu rozgrywek. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy powiedzą nam, że przyjdzie nam grać, dlatego trzeba się pilnować - podkreśla jeden z liderów linii defensywnej Piasta Bartosz Rymaniak. W odróżnieniu od wielu ligowych klubów, sytuacja mistrza Polski, jeśli chodzi o finanse, jest bardzo stabilna. Latem, za spore miliony sprzedano przecież do zachodnich klubów wyróżniających się pomocników. Za 1,8 mln funtów do angielskiego Brentford FC odszedł Joel Valencia, z kolei młodzieżowego reprezentanta Polski Patryka Dziczka za 2 mln euro kupiło Lazio (gra teraz w US Salernitana). Toczą się jednak rozmowy w sprawie obniżenia kontraktów piłkarzy. Tutaj za wszystko odpowiada prezes Paweł Żelem. Kłótnia w rodzinie... Co jeszcze w Gliwicach? Ostatni głośno o zwolnieniu z klubu Jarosława Kaszowskiego, który jako piłkarz przeszedł z Piastem drogę od B-klasy, 1997 rok, do Ekstraklasy jedenaście lat później. Po zakończeniu kariery pracował w klubie w dziale marketingu. Teraz dostał wypowiedzenie. Nie po drodze było mu z jednym ze współwłaścicieli Piasta Zbigniewem Kałużą. Popularny "Kasza" stwierdził m.in., że Piast traci tożsamość, że jest w nim coraz więcej osób z zewnątrz. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Swój komunikat do Jarosława Kaszowskiego, Zbigniew Kałuża zawarł w liście otwartym opublikowanym na stronie górnośląskiego klub. Czytamy tam między innymi: "Przez 7 lat obecności w Piaście, przedkładałeś swój interes nad interes klubu. Ważniejsza była Twoja akademia piłkarska niż akademia Piasta. Ważniejsze było nadanie Tobie publicznie odznaczenia na stadionie przez kandydata na posła, który chciał wykorzystać klub w swojej kampanii wyborczej, niż apolityczność klubu. Ważniejsze od dystrybucji 100 ufundowanych przeze mnie biletów na każdy mecz dla dzieci z domów dziecka i rodzin zastępczych, było rozdawanie tych biletów ludziom, którzy powinni normalnie je zakupić. W końcu ważniejsze były Twoje prywatne relacje z pewnymi grupami kibicowskimi od podjętej przez klub decyzji o braku współpracy ze środowiskami pseudokibiców". W liście Kałuża przyznał, że stanowisko, które piastował Kaszowski, zostało stworzone specjalnie dla niego. Z powodu braku efektywności teraz Piast podjął decyzję o jego likwidacji. "7 lat Twojej pracy niestety potwierdziło, że klub nie potrzebuje dziś etatowego pracownika na stanowisku, które zajmowałeś. Dlatego klub zdecydował się zlikwidować nieefektywne i niepotrzebne stanowisko". Współwłaściciel Piasta ma jednak nadzieję na współpracę z Kaszowskim w przyszłości. "Jestem przekonany, że pomimo złych emocji, które w ostatnich dniach wylewasz z siebie, podejmiesz współpracę z klubem w zakresie obowiązującej umowy z obustronną korzyścią". Kaszowski odpowiedział Kałuży. Poruszył go zwłaszcza fragment o fundowaniu 100 biletów. "Ale nie napisał Pan jaka była cena za te bilety. Bilet dla dziecka kosztował 1 zł. Natomiast dla osób dorosłych kosztował 5 zł. I, co ważne, bilety dla dzieci z domów dziecka kupował Pan może przez 2-3 sezony. Od kilku lat już to nie funkcjonuje. O rozdawaniu przeze mnie biletów dla domów dziecka nawet nie chce mi się pisać bo to zwykła nieprawda" - zareagował "Kasza".Michał Zichlarz Zobacz wyniki, tabelę i najlepszych strzelców PKO Ekstraklasy