Lech strzelał bramkę jako pierwszy w pięciu wyjazdowych spotkaniach - żadnego z nich nie wygrał. Tym razem objął prowadzenie na początku trzeciej minuty, gdy Szymon Pawłowski dobił wcześniejsze uderzenie w poprzeczkę Kaspera Hamalainena. Głównym winowajcą w tej akcji był Piotr Brożek - lewy obrońca Piasta ma pecha do spotkań z "Kolejorzem", często popełnia w nich błędy. Tym razem ani nie przyblokował na swoim skrzydle podającego Tomasza Kędziory, ani nie zdołał dogonić wrzucającego futbolówkę w pole karne Gergo Lovrencsicsa. Na Lecha ten gol wpłynął źle, bo nawet nie próbował przejąć inicjatywy i dyktować swoich warunków. Piast dość szybko mógł wyrównać (Szeliga minimalnie spudłował), a później starał się nękać gości już na ich połowie. Nieźle grali Gerard Badia i cofający się nawet w okolice linii środkowej Kamil Wilczek, brakowało za to wykończenia akcji. Kilka wrzutek w pole karne było niezłych, ale drugi (i ostatni) przed przerwą strzał Piast oddał dopiero w 39. minucie. Znów próbował Szeliga, tym razem głową, ale piłka spadła na siatkę bramki Lecha. Poznaniacy częściej niepokoili Alberto Cifuentesa, głównie po kontratakach. Raziła jednak nonszalancja, z jaką często starali się kończyć sytuację. Hamalainen po raz drugi trafił piłką w poprzeczkę, choć sytuację do podwyższenia wyniku miał wymarzoną. W drugiej połowie Lech bardzo szybko został sprowadzony na ziemię. Dokładnie po minucie i sekundzie Kamil Wilczek wykorzystał gapiostwo Marcina Kamińskiego, wygrał z nim pojedynek powietrzny i po dośrodkowaniu Badii z rzutu rożnego wyrównał na 1-1. Mało tego - trzy minuty później cofnięty Wilczek zagrał piłkę na połowę Lecha, ale wydawało się, że jest to zagranie złe. Interwencja Kamińskiego powinna być jedną z łatwiejszych, ale stoper "Kolejorza" chciał zatrzymać piłkę, zamiast ją wybić. Tymczasem futbolówka przeleciała mu nad nogą, a czekający na taki błąd Bartosz Szeliga wykorzystał sytuację sam na sam z Gostomskim. Dopiero ta bramka podziałała mobilizująca na poznaniaków. Zaczęli atakować, zamykali rywali na ich przedpolu. W nagrodę dostali wyrównującego gola, którego po dośrodkowaniu rezerwowego Muhameda Keity zdobył "pechowiec" Kamiński. Tym razem błąd popełnił Cifuentes, piłka przeleciała między jego ręką a nogą. Dwie minuty później niewiele zabrakło Jevticiowi - w ostatniej chwili zablokował go Hebert. Im bliżej było końca spotkania, tym bardziej ataki gości były nieporadne. Do tego spotkania Lech w tym sezonie cztery razy strzelał bramkę na wyjeździe jako pierwszy i cztery razy zremisował. Wszystko wskazywało, że w piątym przypadku będzie podobnie. Tymczasem w 86. minucie Konstantin Vassiljev zagrał daleką piłkę na połowę Lecha, Tomasz Podgórski był szybszy od Huberta Wołąkiewicza, a później atomowym uderzeniem pod poprzeczkę nie dał szans Gostomskiemu. Był to trzeci celny strzał Piasta w tym meczu i trzeci gol! Gol decydujący, bo w samej końcówce to gospodarze byli bliżej podwyższenia prowadzenia niż Lech wyrównania. Pierwsze zwycięstwo Piasta nad Lecha stało się więc faktem. Autor: Andrzej Grupa Po meczu powiedzieli: Maciej Skorża (trener Lecha): "Dobrze zaczęliśmy ten mecz, kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Wydawało się, że panujemy nad sytuacją, że mamy wszystkie atuty w ręku. Raz za razem zagrażaliśmy bramce rywala. Ale skuteczność to nasza bardzo słaba strona. Kluczowa dla losów spotkania była przerwa, a raczej to, czego podczas niej zabrakło w naszej szatni. Wydawało mi się, że drużyna jest maksymalnie zmobilizowana, gotowa do ciężkiej walki o punkty. W ciągu pięciu minut straciliśmy dwa gole, co ułożyło cały mecz. Udało się wyrównać, ale jeden punkt to było dla nas za mało. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, nadzialiśmy się na bardzo dobrą kontrę i niestety przegraliśmy. Czujemy ogromny zawód i rozczarowanie. Trochę za mało w naszej szatni jest zawodników, chcących wygrywać za wszelką cenę. Tego w Lechu najbardziej brakuje". Angel Perez Garcia (trener Piasta): "Był to bardzo intensywny mecz, tak jak się spodziewaliśmy. Zostaliśmy trafieni już w pierwszych minutach. Mieliśmy potem swoje sytuacje w ataku, ale Lech grał bardzo dobrze. W przerwie moi zawodnicy siedzieli smutni, z opuszczonymi głowami. Przekonałem ich, że są zdolni odwrócić rezultat i tak się stało w drugiej połowie. Wyrównaliśmy, prowadziliśmy. To logiczne, że potem rywale nas nacisnęli. Moja drużyna była zmotywowana i skoncentrowana. Wiedzieliśmy, że możemy gościom zrobić krzywdę kontratakiem. Bardzo się cieszę, że udało się to Tomaszowi Podgórskiemu. Bardzo ciężko pracuje, mimo że aktualnie nie gra w pierwszym składzie. To żaden cud. Mamy po prostu bardzo dobrą drużynę. Najważniejsze jest przekonać ją, że potrafi wygrać z każdym". Piast Gliwice - Lech Poznań 3-2 (0-1) Bramki: 0-1 Pawłowski (3.), 1-1 Wilczek (47.), 2-1 Szeliga (50.), 2-2 Kamiński (68.), 3-2 Podgórski (86.) Piast: Cifuentes - Klepczyński, Hebert ŻK, Osyra, Brożek - Szeliga (76. Podgórski), Martinez, Hanzel (46. Vassiljev), Zivec, Badia (69. Jurado)- Wilczek. Lech: Gostomski - T. Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Wołąkiewicz - Lovrencsics (82. Formella), Trałka ŻK, Drewniak (56. Kownacki), Jevtić, Pawłowski (67. Keita) - Hamalainen. Sędziował Szymon Marciniak z Płocka. Widzów: 5173. Zobacz wyniki, tabelę i strzelców Ekstraklasy