<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!</a> Oba zespoły przystąpiły do meczu w mocno osłabionych składach. Trener Piasta Radoslav Latal nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Martina Neszpora, Kornela Osyry, Saszy Żivca czy pauzującego za żółte kartki lidera drugiej linii Kamila Vacka. Z kolei w zespole "Kolejorza" urazy wyeliminowały Gergo Lovrencsicsa, Kaspera Hamalainena, Kebby Ceesaya oraz Marcina Robaka. Żegnający się z Lechem Hamalainen kontuzji nabawił się na jednym z ostatnich treningów przed przyjazdem do Gliwic. Jakby mało było tych nieszczęść, to w 11 minucie kontuzji doznał, nie atakowany przez nikogo, Paulus Arajuuri. Fiński obrońca naciągnął jeden z mięśni i boisko musiał opuścić na noszach. Jego miejsce na boisku zajął Dariusz Dudka. Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia z obu stron. Goście już w 1 minucie mogli prowadzić, ale Szymon Pawłowski nie trafił w piłkę po dobrym podaniu z lewej strony w wykonaniu Karola Linettego. Kilkadziesiąt sekund później kapitalną okazję miał z kolei Gerard Badia. Hiszpan świetnie znalazł się w polu karnym rywala po dobrym zagraniu Tomasza Mokwy. Z pięciu metrów trafił jednak w słupek. W 15 minucie hiszpański pomocnik popisał się kapitalnym prostopadłym podaniem ze środka pola w kierunku wychodzącego na pozycję sam na sam Bartosza Szeligi. Skrzydłowy Piasta przejął piłkę, pociągnął z nią w kierunku pola karnego "Kolejorza" i precyzyjnym strzałem zaskoczył Jasmina Buricia. Golkiper Lecha był bez szans. Była to zresztą pierwsza piłka w siatce Lecha od 465 minut. Buriciowi nie udało się więc pobić klubowego rekordu, który ponad 20 lat temu ustanowił Kazimierz Sidorczuk. On był niepokonany w 6 kolejnych ligowych spotkaniach. Zaraz po bramce na 1-0 gliwiczanie mogli zdobyć kolejnego gola. Mocno bitą z wolnego piłkę przez Patrika Mraza, Burić zdołał jednak w ostatniej chwili wybić kolanem. Piast dalej atakował. W 22 minucie kolejnego dośrodkowania Mokwy z prawej strony nie wykorzystał Josip Bariszić. Chorwat uderzał głową, a piłka przeleciała tuż nad poprzeczką bramki Lecha. Poznaniacy dopiero w końcówce pierwszej części znowu dali o sobie znać. W 32 minucie przed kapitalną szansą wyrównania stanął Linetty. Rozgrywając mistrzów Polski dostał dobre podanie od Łukasza Trałki, ale z 8 metrów, nie atakowany przez nikogo beznadziejnie uderzył w piłkę i przestrzelił. Potem Jakuba Szmatułę starali się zaskoczyć uderzeniami z dystansu Maciej Gajos i Abdul Tetteh, ale bramkarz Piasta był na miejscu. Druga połowa rozpoczęła się od zmiany w składzie poznaniaków. Mało widocznego Dawida Kowanckiego zastąpił Denis Thomalla. Na niewiele się to jednak zdało, bo w 48 minucie był już 2-0 dla gospodarzy! Akcję na lewej strony zainicjował aktywny Mraz. Przerzucił ją na drugą stronę do Mokwy. Ten odegrał do środka, gdzie najlepiej znalazł się Bariszić i z najbliższej odległości skierował futbolówkę do siatki. Dla chorwackiego napastnika, to 6 gol w sezonie. W 57 minucie znowu dał o sobie znać Badia. Hiszpan popisał się technicznym uderzeniem zza linii 16 metrów, ale piłka minimalnie minęła cel. - Miasto lidera! Gliwice miasto lidera! - śpiewało kilka tysięcy fanów na stadionie przy ulicy Okrzei. W 61 minucie kontaktowego gola powinien zdobyć Thomalla. Po akcji Marcina Kamińskiego miał przed sobą pustą bramkę, ale z 5 metrów fatalnie przestrzelił... W 70 minucie piłka po strzale Linettego przeleciała z kolei nad poprzeczką. Gospodarze odpowiedzieli akcją duetu Badia - Bariszić. Tym razem Chorwat nie zdołał jednak zaskoczyć Buricia. Podobnie jak w chwilę później Uros Korun. W 76 minucie na boisku doszło do ogromnej przepychanki. Stało się to po faulu Abdula Tetteha na rozpędzonym Radosławie Murawskim. Najbardziej szarpali się Mraz z rezerwowym Dariuszem Formellą. Obu się jednak upiekło, a żółte kartki otrzymali tylko Tetteh i Bariszić. "Kolejorz" kolejną świetną okazję miał w 82 minucie. Formella minąłj uż nawet bramkarza gospodarzy, ale piłka po jego uderzeniu ostatecznie minęła słupek. Trzy minuty później przed stratą trzeciego gola gości uratował Dudka. Tuż przed linią bramkową, nogą zablokował piłkę po uderzeniu Mateusza Maka. Piast wygrał z mistrzem Polski po raz drugi w przeciągu ostatnich kilku ostatnich miesięcy. W sierpniu w Poznaniu drużyna Latala wygrała przecież 1-0. Dzięki dzisiejszemu zwycięstwo gliwiczanie mają przewagę 5 punktów nad Legią i spokojnie mogą czekać na wiosenne rewanże. Warto też dodać, że dzisiejsza wygrana jest też już 9, którą gliwiczanie zanotowali w tym sezonie u siebie. Takiego bilansu nie ma żaden zespół w Ekstraklasie. Piasta trzeba też pochwalić za to, że w przerwie uhonorowali Konrada Łuckiego. To syn starszego chorążego Mirosława Łuckiego, który poległ na misi w Afganistanie. Syn poległego żołnierza otrzymał dożywotni karnet na mecze Piasta. Po meczu powiedzieli: Jan Urban (trener Lecha): "Myślę, że oba zespoły stworzyły wiele sytuacji bramkowych i dobre widowisko. Piast lepiej wykorzystał swoje okazje i wygrał zasłużenie. Mam wrażenie, że nawet gdybyśmy grali do 12, to i tak nic byśmy nie strzelili. Nic nie chciało wpaść do bramki gospodarzy. Są takie spotkania, kiedy trudno wykorzystać okazje. A jeśli się tego nie robi, to trudno wygrać, szczególnie z takim przeciwnikiem. Kiedyś musiała przyjść ta pierwsza porażka. Kończy się rok, jestem zadowolony, że drużyna potrafiła wyjść z trudnej sytuacji, w jakiej się znajdowała. Nie było to łatwe. Piastowi gratuluję, my czekamy na wiosnę, kiedy będziemy potrzebowali zwycięstw, by włączyć się do walki o europejskie puchary". Radoslav Latal (trener Piasta): "Mieliśmy przed meczem spore problemy kadrowe, brakowało czterech podstawowych graczy. Zaczęliśmy spotkanie agresywnie, szybko udało się strzelić gola. Nasza gra w tej części mi się podobała. Drugą połowę rozpoczęliśmy od zdobytej bramki, a potem przestaliśmy grać i momentami byliśmy pod presją Lecha. Jestem bardzo zadowolony z mojej drużyny. To było bardzo trudne i intensywne pół roku. Pracowaliśmy wszyscy na sto procent. Kluczem do sukcesu był chyba dobry początek sezonu. Pojawiła się "chemia" w drużynie. Piłkarze zaczęli wierzyć w siebie i tak już było do końca. Latem bardzo ciężko trenowaliśmy. Niektórzy z moich zawodników mówili, że nigdy wcześniej nie przeszli tak trudnych przygotowań. Jestem bardzo zmęczony i cieszę się, że będę mógł teraz chwilę odpocząć". Z Gliwic Michał Zichlarz Piast Gliwice - Lech Poznań 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Bartosz Szeliga (15.) 2-0 Josip Bariszić (48.) Piast: Jakub Szmatuła - Uros Korun, Marcin Pietrowski, Hebert - Tomasz Mokwa, Radosław Murawski, Gerard Badia (75. Paweł Moskwik), Mateusz Mak (90. Karol Angielski), Patrik Mraz - Bartosz Szeliga, Josip Bariszić (90. Sebastian Musiolik). Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri (13. Dariusz Dudka), Tamas Kadar - Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Abdul Tetteh, Karol Linetty (71. Dariusz Formella), Szymon Pawłowski - Dawid Kownacki (46. Denis Thomalla). Żółte kartki: Patrik Mraz, Marcin Pietrowski, Josip Bariszić - Piast. Tamas Kadar, Abdul Tetteh - Lech. Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 7552.