Po trzech ligowych kolejkach jedenastka z Gliwic, z kompletem trzech wygranych, otwiera tabelę Ekstraklasy. Teraz przed zespołem prowadzonym przez Waldemara Fornalika mecz z Legią u siebie. Piast, po tym co legioniści zaprezentowali we wczorajszym meczu z luksemburskim F91 Dundelange (1-2) w eliminacjach Ligi Europy, ma szansę na kolejną wygraną i powiększenie przewagi nad przeciwnikami. Także nad Lechem, który w czwartek był tłem dla belgijskiego Genku (0-2).- Polska liga i polska piłka jest nieobliczalna, a pokazują to choćby mecze w pucharach. Co do Piasta to w zeszłym sezonie do końca bili się o utrzymanie. Teraz zaś wygrywają mecz za meczem. W poprzednim sezonie, gdyby nie walkower z Górnikiem, to pewnie znacznie szybciej zapewniliby sobie utrzymanie. Trzeba też przypomnieć, że dwa lata temu sięgnęli po wicemistrzostwo Polski - przypomina legenda polskiego futbolu Hubert Kostka, który jako piłkarz z Górnikiem osiem razy sięgał po mistrzostwo kraju, a później okazał się równie wybitnym trenerem wygrywając ligę i z Szombierkami i z zabrzanami (dwukrotnie).Pan Hubert dodaje. - Po kilku kolejkach ciężko cokolwiek wyrokować, a ja nie mam czarodziejskiej różdżki, żeby powiedzieć jak będzie dalej. Na jakieś wnioski trzeba zaczekać do końca rundy. Piasta na pewno stać jednak na wygrywanie kolejnych meczów, także tego najbliższego z Legią u siebie w niedzielę - mówi Interii Hubert Kostka.W 1980 roku ten wybitny bramkarz, a potem świetny trener, sensacyjnie doprowadził do tytułu mistrza Polski Szombierki.- Sezon wcześniej skończyliśmy ligowe rozgrywki na czwartym miejscu. Znałem zespół, znałem chłopaków i głośno mówiłem, że będziemy w gronie zespołów, które w kolejnych rozgrywkach walczyć będą o mistrzostwo. W pierwszej kolejce przegraliśmy jednak na wyjeździe z Wisłą w Krakowie 0-4. Miałem w Bytomiu paru takich działaczy, którzy nie darzyli mnie jakąś specjalną sympatią, więc po powrocie tylko się uśmiechali pod nosem. My jednak zaczęliśmy wygrywać i jak dobrze pamiętam, po bodajże szóstej kolejce byliśmy już na szczycie tabeli i pierwszego miejsca nie oddaliśmy potem do końca. To co się wtedy stało, to była wyłącznie zasługa zawodników. Zawsze to podkreślam - zaznacza legenda polskiej piłki. Michał Zichlarz