Przebywający w domu na kwarantannie Waldemar Fornalik - który w ostatnich dniach otrzymał wyniki testu na obecność koronawirusa - mógł oglądać tylko w telewizji mecz, po którym jego ekipa znalazła się na samym dnie ekstraklasowej tabeli. Jagiellonia natomiast zdołała awansować z dziewiątej na trzecią lokatę. Początek pierwszej połowy naznaczyli ofensywni piłkarze obu ekip - Jesus Imaz oraz Piotr Parzyszek. Hiszpan rozpoczął mecz od celnego uderzenia z dystansu już w drugiej minucie, lecz przegrał pojedynek z Frantiszkiem Plachem, podobnie jak kilka minut później, gdy strzelał z ostrego kąta po niezłym, prostopadłym podaniu. Snajper Piasta był jednak w siódmej minucie jeszcze bliżej szczęścia - jego niezłe uderzenie głową zatrzymała bowiem dopiero poprzeczka. Wcześniej piłka odbiła się jeszcze od murawy. W kolejnych minutach piłkarze obu ekip mieli problemy ze stwarzaniem groźnych sytuacji, toteż często decydowali się na uderzenia sprzed pola karnego. Inaczej było w 37. minucie, gdy stojący tuż przed bramką Maciej Makuszewski, głową wpakował piłkę do siatki. Radość skrzydłowego nie trwała jednak długo. Powtórki wykazały, że akcja została wcześniej spalona. Bramka więc nie mogła zostać uznana. Po przerwie to Piast narzucił rywalom swoją dominację. Niezły okres gry gliwiczan mógł udanie skwitować Parzyszek, lecz nie zdołał dobrze trącić piłki zagranej z głębi pola w "szesnastkę". Wprawdzie zmierzała ona w światło bramki, lecz ledwo toczyła się po ziemi. Dopadł więc do niej Błażej Augustyn i wybił na rzut rożny.