Przed meczem Piasta Gliwice z Rakowem Częstochowa odbyło się serdeczne pożegnanie Gerarda Badii. Piłkarz grał w Piaście przez siedem sezonów, zdobył z gliwickim klubem mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski, także brązowy medal. Kibice w Gliwicach go uwielbiają i w niedzielę dali temu wyraz. Z upływem poprzedniego sezonu kontrakt Badii się skończył i nie został przedłużony. Piłkarz przyjechał jednak jeszcze raz, na pierwszy mecz nowego sezonu żeby pożegnać się z kibicami. Przed meczem spotkał się z fanami, rozdał mnóstwo autografów, pozował do wielu zdjęć. Klub pożegnał go uroczyście, wszyscy na trybunach czuli, że odchodzi dla Piasta ktoś niezwykły. Kibicom klub ufundował specjalne koszulki z podobizną piłkarza, były rozdawane przed spotkaniem. Gerard Badia był wyraźnie wzruszony. Paweł Czado: Spodziewał się pan takiego przyjęcia? Gerard Badia: - Czuje teraz wielkie emocje... Wiedziałem, że one przyjdą... Wiedziałem oczywiście, że klub coś przygotowuje choć nie znałem szczegółów. W przeddzień meczu z Rakowem spacerowałem po Gliwicach. Podchodzili do mnie ludzie, bez przerwy słyszałem ciepłe słowa. To było bardzo miłe choć nie wiem dlaczego dostawałem i ciągle dostaję tyle słów uznania... To dla mnie emocjonalny dzień, piękny dzień... Cieszę się, że klub mnie tak docenił, że przygotował dla mnie coś takiego... Nie wiedziałem, że będzie tyle punktów programu. Naprawdę się dziwię... Moje pytanie brzmi: dlaczego robicie to dla mnie? Nie zasługuję na tyle miłości, ja tylko gram w piłkę... Przyjechałem na mecz z Rakowem z całą rodziną, wszyscy są na trybunach. Tata, mama, teściowie, żona, dzieci... Wszyscy są w szoku. Przed chwilą byliśmy na fanzonie. Mama była zdumiona, nigdy nie widziała tylu wdzięcznych ludzi wokół mnie...To jest naprawdę piękne...Zawsze podkreślał pan, że w Gliwicach czuje się świetnie.- Tutaj czuję się jak w domu, zostawiłem tutaj serce na boisku. W Gliwicach nie usłyszałem ani jednego niedobrego słowa. Mogę tylko dziękować...Spodziewał się pan, że klub zastrzeże numer 21 na koszulce. W Piaście nikt już z nim nie będzie mógł zagrać...- A skąd, nie spodziewałem się! Do tego piosenka*, specjalna koszulka... Świetnie nauczył się pan mówić po polsku. To nie jest oczywistość.- Jedyny prezent jaki tak naprawdę mogłem zrobić dla kibiców to nauczyć się języka. Nie mogę przecież kupić prezentów dla wszystkich ludzi, ale mogę oddać im szacunek uczyć się ich języka. Początkowo było ciężko (uśmiech), ale teraz z każdym w Polsce mogę bez przeszkód rozmawiać. Igrzyska Olimpijskie w Tokio trwają w najlepsze - Sprawdź już teraz Nie kończy pan z piłką. Teraz będzie pan występował u siebie w klubie FC Ascó [piąta liga hiszpańska, przyp. aut.]- Czuję się świetnie więc będę grał nadal. Myślę, że ten mecz z Rakowem mógłbym rozegrać bez problemów (uśmiech). Jedyne co miałem w głowie to pewność, że chcę w piłkę grać dalej. Miałem dobre oferty z profesjonalnych klubów innych krajów, także z II ligi hiszpańskiej, ale już nie chciałem grać na profesjonalnym poziomie. Na profesjonalnym chciałem grać tylko w Piaście... Zawsze to powtarzałem: profesjonalną karierę skończę w Gliwicach. Gdyby Gerard Badia zmieniał teraz kraj i po tylu latach występów w Piaście szedł grać do Niemiec albo do Indii... Nie, to nie ja! Dla mnie to zdrada a ja nie będę zdradzać Piasta... W mojej nowej drużynie treningi odbywają się wieczorami, o godz.19.30. Treningi odbywają się tak późno, bo zawodnicy muszą pracować. Ja będę miał dni wolne, ale na pewno nie będę leżał na kanapie. No i na pewno będę grał na maksa, nie potrafię na 50 procent. A potem?- W przyszłości podejmę pracę. Teść będzie mnie przyuczał [rodzina żony zajmuje się wulkanizacją, przyp.aut.]. Na razie wiem, że opony są okrągłe, ale nic więcej (uśmiech). Że pójdę do pracy? Niektórzy to rozumieją inni z kolei się śmieją i dziwią jak to możliwe, że piłkarz Gerard Badia mógłby iść do pracy. Ja w Piaście zarabiałem bardzo dobrze, ale nie jestem przecież milionerem. Myślę o przyszłości, zrobię wszystko co mogę żeby moja rodzina miała jak najlepiej. Czy Piast to w pełni zamknięty rozdział? - Dla Piasta moje serce już zawsze będzie otwarte. Zawsze będę do dyspozycji klubu, uważam go za swój. Jeśli tylko Piast będzie mnie potrzebował - zawsze pomogę. Jak wyglądałaby taka pomoc? Jeśli Piast będzie kiedyś szukał piłkarzy w Hiszpanii to zawsze chętnie z takim zawodnikiem porozmawiam, wytłumaczę jak wygląda Piast i polska ekstraklasa. Myślę, że mnie łatwiej będzie do takiego zawodnika dotrzeć. Jemu będzie rozmawiać łatwiej ze mną niż z różnymi menedżerami.Dziękuję za te wszystkie lata także od siebie. To była przyjemność - relacjonować mecze z pańskim udziałem.- To ja dziękuję, zresztą wszystkim dziennikarzom. Zawsze byliście dla mnie mili. Ocenialiście dobrze kiedy zasługiwałem ale i kiedy mogłem spisać się lepiej (uśmiech).rozmawiał Paweł Czado***Po meczu z Rakowem Częstochowa Gerard Badia dodał jeszcze parę słów.- Sam mecz? W pierwszej połowie grał Piast lepiej, w drugiej Raków był groźniejszy. Nie strzeliliśmy karnego, ale rzuty karne tylko łatwo wyglądają, ale to nie jest proste. Czemu strzelał "Lipa"? Pewnie decyzja trenera. Nie wiem czy to był dobry moment żeby strzelał niedługo po wejściu. Gdyby zdobył wtedy bramkę myślę, że Piast by wówczas wygrał. To dopiero pierwszy mecz Muszę przyznać, że nie lubię grać przeciw Rakowowi, musiałem wtedy biegać za dużo. Mecz oglądałem z młyna. To mój sposób żeby podziękować kibicom, oni zawsze mnie wspierali. Muszę przyznać, że mecz z młyna ciężko się ogląda, cały czas trzeba śpiewać (uśmiech). notował: Paweł Czado *kilka tygodni temu Skorup i Majkel, gliwiccy raperzy przygotowali muzyczny hołd dla Gerarda Badii. Do projektu dołączyli jazzman Paweł Piec (saksofon) oraz basista Kata, legendy heavy-metalu - Adam "Harris" Jasiński (gitara). Wszyscy są kibicami Piasta. Efektem jest utwór "Gerard Badía. El Capitán"