Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Latem 2012 roku, po półtorarocznym okresie gry w tureckim Konyaspor Kulubu, Pawełek zdecydował się na powrót do kraju. Wszystko wskazywało na to, że trafi do beniaminka Ekstraklasy, którym był wtedy szukający wzmocnień Piast. 34-letni bramkarz jest wychowankiem Silesii Lubomia. To klub z niedużej miejscowości pod Raciborzem. Pawełek ma tam dom. Z Gliwic miałby więc niedaleko. Ostatecznie z gry w gliwickiej ekipie nic nie wyszło. Katowicki "Sport" pisał wtedy, że zbyt wysokiej prowizji zażyczył sobie menedżer bramkarza, którym był wtedy Arkadiusz Onyszko. Sprawa miała się jednak inaczej. - Na pewno nie była to wina Arka. On chciał dla mnie jak najlepiej. Zresztą to stara historia, nie ma co do niej wracać. Ktoś chciał więcej, ktoś mniej... Nie chcę rzucać nazwiskami, ale była wtedy w klubie osoba, która blokowała moje przejście do Piasta. Nie, nie ma jej już w klubie - tłumaczy Interii Pawełek. Ostatecznie zamiast w Gliwicach wylądował w Polonii Warszawa. - Wyszedłem na tym dobrze sportowo, ale źle finansowo. Z drugiej strony przez te dwanaście miesięcy pobytu w Polonii poznałem wspaniałych ludzi. Potem znowu była Turcja. Tam odkułem się finansowo, ale sportowo było gorzej, więc ponownie zdecydowałem się powrót do domu - opowiada. Latem zeszłego roku znowu wrócił temat występów w Piaście, który prowadził już wtedy Hiszpan Angel Perez Garcia. - Byłem już prawie dogadany co do kontraktu, kiedy kazano mi przyjechać na testy. Nie testy medyczne, a na zwykły trening. Byłem akurat po ciężkich indywidualnych treningach z trenerem Tkoczem, bo z nim wtedy ćwiczyłem po tym, jak rozwiązałem kontrakt z klubem w Turcji. Jasno przedstawiłem sprawę, nie wyjdę na żaden trening, bo jak mi się coś stanie, to nie będę miał żadnych gwarancji, że potem klub mi pomoże. Zresztą widziałem, że na tygodniowych testach był tam wtedy Łukasz Sapela, który się nie sprawdził. Na takich testach nic bym nie zyskał, a wręcz przeciwnie. Zaraz potem otrzymałem ofertę ze Śląska. Jestem teraz w dobrymi miejscu i w dobrym klubie - podkreśla Pawełek. Po dobrym zeszłym sezonie i w miejscu w lidze, w tym wrocławianie grają w kratkę, dobre występy przeplatają słabszymi. - Tak jest piłka jest, nie zawsze jest kolorowo, a zdarzają się kryzysy. Odeszli od nas zawodnicy, a przygotowania na pewno pokrzyżowały też występy w Lidze Europejskiej. Teraz na tym cierpimy. Są jednak symptomy, a pokazał to choćby ostatni wygrany 1-0 mecz w Pucharze Polski z Podbeskidziem, że idzie ku lepszemu. O co w tym sezonie walczy Śląsk? Nie ma co niczego deklarować. Tak jak w poprzednich rozgrywkach trzeba ugrać jak najwięcej punktów, awansować do grupy mistrzowskiej, a potem się zobaczy - mówi kapitan Śląska. Jak będzie dzisiaj w meczu z sensacyjnym liderem Ekstraklasy (początek spotkania o godz. 20.30)? - Gliwiczanie zaskakują, ale taki jest właśnie piękno futbolu. Piast, na którego nikt nie stawiał, jest pierwszy, a Lech zamyka tabelę. Piłka jest nieobliczalna, nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Na pewno grają fajną piłkę. Do tego trener Latal wprowadził zmiany, które im pomagają. Dobrze wyglądają na boisku. My musimy zagrać całym zespołem dobrze w obronie, tak, żeby nie stracić bramki. Do tego odpowiedzialność i szybka gra do przodu. Mocno liczymy na trzy punkty - podkreśla Mariusz Pawełek. Michał Zichlarz Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz