30-letni bramkarz jedenastki z Gliwic to jeden z najlepszych bramkarz na naszych ligowych boiskach. Do Polski trafił latem 2018 roku. Na początku nie bronił, bo bramkarzem numer 1 był Jakub Szmatuła. Do bramki Piasta, w mistrzowskim dla niego sezonie 2018/19 "wskoczył" na początku listopada 2018. Świetna seria Grał regularnie, ale w końcówce nabawił się urazu i ponownie zastąpił go Szmatuła. Trzy ostatnie sezon, wliczając ten obecny, to już gra Słowaka od "dechy do dechy". 37 spotkań w sezonie 2019/20, komplet 30 gier w poprzednich rozgrywkach i póki co 33 występy w kończącym się sezonie. To w sumie 100 kolejnych meczów w Ekstraklasie! Na dodatek w połowie z nich zachował czyste konto. To świetny bilans uchodzącego za jednego z najlepszych bramkarza w lidze Placha. Tym samym jest przed swoim rodakiem Martinem Chudym, który bramki Górnika Zabrze bronił nieprzerwanie od 2019 do połowy zeszłego roku w 84 kolejnych ligowych grach. Mógł mieć tych meczów na koncie więcej, ale latem zeszłego roku nie przedłużył z "Górnikami" kontraktu. Miał grać w Grecji, Turcji, a wylądował w lokalnym słowackim klubie SKF Sered. Co do Placha, to z gliwiczanami w zeszłym roku przedłużył swoją umowę do 31 grudnia 2022 roku, więc ten swój dobry wynik na ekstraklasowych boiskach może jeszcze śrubowa, a gonić ma kogo. Przed nim jeszcze jeden bramkarz obcokrajowiec ze świetnym bilansem w naszej lidze. Łotysz Pavels Steinbors swoją serię 111 kolejnych gier bez opuszczonej minuty zaczął w Arce Gdynia w końcówce rozgrywek 2016/17. Kontynuował ją do czerwca 2020 roku. Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Rekord lwowiaka Jeśli chodzi o bramkarzy na boiskach naszej najwyższej klasy rozgrywkowej, to rekordzistą jest Spirydion Albański. Przed II wojną bramki Pogoni Lwów strzegł w aż 174 kolejnych ligowych grach! "Od debiutu ligowego - 6 maja 1928 aż do wybuchu wojny opuścił tylko pięć spotkań, a od 9 listopada 1930 nie dał szans zmiennikom przez całe dziesięciolecie ani przez minutę, przez pełne 174 mecze!" - pisał o nim w "Kolekcja klubów. Lwów i Wilno w ekstraklasie" Andrzej Gowarzewski. Po wojnie Albański, olimpijczyk z Berlina z 1936 roku, gdzie wystąpił we wszystkich czterech meczach biało-czerwonych, znalazł się na Górnym Śląsku, gdzie prowadził wiele klubów, z Pogonią, Spójnią i Podlesianką Katowice na czele. Kilka lat temu, dzięki staraniom Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Katowicach i Zabrzu, a także wsparciu PZPN, odnowiono jego grób na cmentarzu przy ulicy Francuskiej w Katowicach. Klub Ekstraklasy z nowym sponsorem Wielkie wyzwanie przed mistrzem Polski