Zobacz wyniki, strzelców bramek, terminarz i tabelę Ekstraklasy W Bełchatowie spotkały się dwa zespoły, które słabo spisują się w bieżących rozgrywkach. Gospodarze w pięciu wcześniejszych kolejkach nie zdobyli ani jednego punktu, kielczanie co prawda wywalczyli cztery, ale na pierwsze zwycięstwo czekali do 21 września. Przed meczem na Stadionie Miejskim w Bełchatowie piłkarze obydwu drużyn zapowiadali walkę o komplet punktów, bo remis nie pozwoliłby żadnej z ekip na rozpoczęcie marszu w stronę wyższych miejsc w ligowej tabeli. Pierwsi bliżsi zdobycia bramki byli goście. W 17. minucie z rzutu wolnego z ponad 20 metrów huknął Paweł Golański, a piłka trafiła w poprzeczkę. Próbował dobijać jeszcze Maciej Korzym, ale nie trafił w bramkę. Kwadrans później bełchatowianie wyszli na prowadzenie. Z lewego skrzydła precyzyjnie dośrodkował Kamil Kosowski, a przesunięty do linii ataku Tomasz Wróbel celną główką wpisał się na listę strzelców. Goście byli blisko doprowadzenia do wyrównania w 70. minucie. Zza pola karnego przymierzył wprowadzony po przerwie Michał Janota, Adam Stachowiak wyciągnął się jak struna i zdołał sparować piłkę na słupek! Chwilę później Janota ponownie sprawdził refleks Stachowiaka, zawrzało w polu karnym Bełchatowa również po strzale Pavola Stano, ale golkiper gospodarzy nie dał się zaskoczyć. W 78. minucie Korona doprowadziła do wyrównania po strzale z rzutu karnego Pawła Sobolewskiego. Chwilę wcześniej Szymon Sawala powalił w polu karnym Macieja Korzyma. Za moment z boiska wyleciał Golański, który za linią boczną starł się z Sawalą. Po meczu powiedzieli: Trener Korony Kielce Leszek Ojrzyński: "Przyjechaliśmy tu z zamiarem zdobycia trzech punktów i ta sztuka się nie udała. To trochę smuci. Zaczęliśmy dobrze, mieliśmy szansę na prowadzenie, ale skończyło się na strzale w poprzeczkę. Później straciliśmy gola, jaki nie powinien się nam przytrafić, bo najmniejszy na boisku Wróbel strzelił nam bramkę głową. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy odmienić losy spotkania i to się udało. W drugiej połowie byliśmy lepszym zespołem, z rzutu karnego doprowadziliśmy do wyrównania i mieliśmy jeszcze kilka niezłych okazji. W końcówce znów jednak zachowaliśmy się nieodpowiedzialnie, co skutkowało czerwoną kartką. Szkoda, bo gdybyśmy grali do końca po jedenastu, była większa szansa na odniesienie zwycięstwa. Nie mamy zbyt wielu punktów i w każdym meczu musimy walczyć o pełną pulę. Punkt na wyjeździe należy jednak również szanować". Trener PGE GKS Bełchatów Jan Złomańczuk: "Wiedzieliśmy, że Korona jest bardzo groźna w pierwszej fazie meczu, gra pressingiem, chce szybko strzelić gola a potem się cofnąć. Uczulałem na to moich zawodników, ale w naszej sytuacji kadrowej nie mamy zbyt wielu możliwości manewru kadrowego, by realizować wszystkie założenia taktyczne. To było widać zwłaszcza w drugiej połowie, w której mieliśmy problemy z utrzymaniem się przy piłce. Karnego nie komentuję, bo byłem zbyt daleko od tej sytuacji. Punkt dedykuję Kamilowi Kieresiowi, bo to on od roku był trenerem tej drużyny". PGE GKS Bełchatów - Korona Kielce 1-1 (1-0) Bramki: Tomasz Wróbel (32-głową) - Paweł Sobolewski (78. z karnego) Żółte kartki: PGE GKS Bełchatów: Grzegorz Baran, Adam Stachowiak, Łukasz Wroński, Alan Stulin, Mate Lacic. Korona Kielce: Paweł Golański, Tomasz Lisowski, Tadas Kijanskas. Czerwona kartka: Korona Kielce: Paweł Golański (81-niesportowe zachowanie). Sędzia: Tomasz Garbowski (Kluczbork). Widzów 1600. PGE GKS Bełchatów: Adam Stachowiak - Adrian Basta, Maciej Szmatiuk, Mate Lacic, Szymon Sawala - Łukasz Wroński (59. Michał Mak), Grzegorz Baran, Kamil Wacławczyk (69. Alan Stulin), Miroslav Bozok, Kamil Kosowski - Tomasz Wróbel. Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Pavol Stano, Tomasz Lisowski - Paweł Sobolewski, Artur Lenartowski, Vlastimir Jovanovic, Łukasz Sierpina (46. Michał Janota) - Maciej Korzym (84. Tadas Kijanskas), Marcin Żewłakow (73. Michał Zieliński).