Po raz pierwszy mecz w polskiej lidze prowadziła trójka sędziów z Japonii. Arbitrem głównym sobotniego spotkania był Yuichi Nishimura, zawodowy sędzia uważany za najlepszego piłkarskiego rozjemcę w swoim kraju. Nishimura jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do prowadzenia meczów mistrzostw świata w RPA w 2010 roku. W Bełchatowie na liniach Nishimurze pomagali Toru Sagara i Takahiro Okano. Sobotni pojedynek był piątym w historii ligowym spotkaniem piłkarzy PGE GKS i Piasta. Cztery wcześniejsze rozegrano w drugiej lidze i żadnego nie wygrali gracze z Gliwic, którym nie udało się strzelić gola. Trzy bramki w trzech wygranych konfrontacjach z Piastem zdobyli natomiast bełchatowianie. W czwartym spotkaniu był bezbramkowy remis. Takim samym wynikiem zakończył się sobotni pojedynek. PGE GKS przystąpił do meczu bez kontuzjowanego Łukasza Garguły. Brak na boisku lidera bełchatowskiego zespołu był bardzo widoczny. Gospodarze nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy Piasta, a goście z każdą minutą coraz groźniej atakowali, stwarzając sytuacje pod bramką Krzysztofa Kozika. Najbliżej strzelenia gola był Adam Banaś, jednak po jego główce z pięciu metrów piłka, po fantastycznej interwencji Kozika, odbiła się od poprzeczki i wyszła za boisko. Tuż po przerwie gola mogli strzelić gospodarze, jednak po strzale głową Tomasza Jarzębowskiego piłkę sprzed linii bramkowej wybił Mirosław Widuch. Później bełchatowianie nie mogli poradzić sobie z mądrze grającymi piłkarzami Piasta. Osamotniony w ataku Carlo Costly bezproduktywnie biegał między obrońcami gości, nie mogąc doczekać się dokładnego podania od partnerów. Gdy takie otrzymał, nie trafił z bliska głową do bramki. Mimo gry piątką zawodników w drugiej linii piłkarze PGE GKS nie potrafił narzucić rywalowi swojego stylu gry. Gliwiczanie grali konsekwentnie i nie mieli większych problemów z rozbijaniem sporadycznych ataków gospodarzy. Mogli nawet zdobyć gola, lecz po strzale Daniela Koczona, Dariusz Pietrasiak zdołał wybić piłkę za boisko. W końcowych minutach meczu gliwiczanie opadli z sił i oddali inicjatywę gospodarzom, jednak nie pozwolili rywalom zdobyć gola i wywieźli z Bełchatowa zasłużony remis. Po meczu powiedzieli: trener Piasta Marek Wleciałowski: "Przyjeżdżałem z Piastem do Bełchatowa mając bardzo miłe wspomnienia z tego miejsca. Po pierwszym gwizdku sędziego wszystkie sentymenty trzeba było jednak odłożyć na bok, bo rozpoczęła się twarda walka. Obie drużyny miały swoje sytuacje do zdobycia gola. Raz my mieliśmy przewagę, raz GKS. Oba zespoły chciały wygrać. Nie udało się i pewien niedosyt z tego powodu pozostał. Jeżeli chodzi o sędziów, to dobrze wypełnili dzisiaj swoje obowiązki". szkoleniowiec PGE GKS Paweł Janas: "Marek praktycznie wszystko powiedział o tym meczu. Mogę tylko dodać, że jeżeli już miał być remis, to szkoda, że nie był to remis bramkowy. Mamy trochę problemów zdrowotnych i to widać na boisku. Dzień przed meczem do kontuzjowanych graczy dołączył Mariusz Ujek, który doznał urazu na treningu i będzie musiał pauzować dwa tygodnie. Musimy sobie jednak jakoś radzić. W przerwie zmieniłem Poźniaka, bo chciałem do środka przesunąć Jarzębowskiego. To doświadczony zawodnik i po przerwie stworzył dla nas kilka sytuacji. Pomysł z wymianą sędziów z japońskim związkiem uważam za dobry". PGE GKS Bełchatów - Piast Gliwice 0:0 GKS Bełchatów: Krzysztof Kozik - Tomasz Jarzębowski, Paweł Magdoń, Dariusz Pietrasiak, Jacek Popek - Tomasz Wróbel, Patryk Rachwał, Mateusz Cetnarski, Kamil Poźniak (46. Edward Cecot), Janusz Dziedzic (73. Krzysztof Janus) - Carlos Costly Molina Piast Gliwice: Grzegorz Kasprzik - Maciej Michniewicz, Adam Banaś, Paweł Gamla, Lumir Sedlacek - Jarosław Kaszowski, Mariusz Muszalik, Mirosław Widuch, Krzysztof Kukulski - Stanisław Wróbel (62. Marcin Folc), Daniel Koczon (78. Marcin Bojarski). . Sędzia: Yuichi Nishimura (Japonia). Widzów 1 500.