- Zespół z Gliwic kontrolował to, co działo się na boisku w pierwszej połowie. Potem, po mojej bramce, przeważaliśmy, mieliśmy przewagę, ale zabrakło dobrego, dokładnego podania pod bramką przeciwnika. Gdyby było inaczej, to uważam, że nie przegralibyśmy z Piastem. Szkoda, bo końcówka zdecydowanie należała do nas - komentował po meczu w Gliwicach Forsell. Miedź zaczęła pojedynek z Piastem pasywnie. Z czego to wynikało? - Trzy mecze w przeciągu tygodnia zrobiły swoje. Było widać zmęczenie w naszych poczynaniach. Po tym jak trafiliśmy do siatki, to obudziliśmy się, ale było już za późno - mówił fiński napastnik Miedzi. Legniczanie wcześniej wygrali z Lechem Poznań 3-2 i z Puszczą Niepołomice w 1/4 Pucharu Polski 1-0. W obu tych spotkaniach, a także w niedzielę w Gliwicach, 28-latek trafiał do siatki. Z Piastem huknął z niczego, kompletnie zaskakując będącego ostatnio w dobrej formie i rzadko puszczającego piłkę lecącą w jego kierunku Frantiszka Placha. - Ćwiczę na treningach tego typu strzały, kiedy bramkarze nie spodziewają się, że może paść strzał. Przynosi to efekty. Nie jest źle, jeśli chodzi o moje bramki, ale trzeba też podkreślić postawę kolegów, którzy wypracowują mi dobre bramkowe sytuacje. To bardzo ważne - zaznacza Forsell. Po przerwie na reprezentację Miedź czeka arcyważne spotkanie u siebie ze znajdującym się na ostatnim miejscu w tabeli Ekstraklasy Zagłębiem Sosnowiec. - W tym meczu musimy zainkasować trzy punkty. Tutaj nie ma nawet o czym mówić, to spotkanie u siebie będziemy musieli wygrać. Na pewno nie będzie łatwo, bo rywal wciąż ma szansę na utrzymanie się w lidze i będzie walczył, ale trzeba koniecznie wykorzystać atut swojego boiska - podkreślił czołowy napastnik naszej Ekstraklasy. Michał Zichlarz, Gliwice <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>