"Miedziowi" w tym sezonie spisują się całkiem dobrze. W niedzielę mieli okazję, żeby zostać wiceliderem Ekstraklasy. Warunek był tylko jeden - zwycięstwo w Legnicy z Miedzią. W pierwszym kwadransie nie działo się nic ciekawego. Wyglądało to tak, jakby piłkarze obu zespołów wzajemnie badali swoje siły. Nieco lepsze wrażenie w tym fragmencie gry sprawiali goście. Mogli to udokumentować golem w 15. minucie po ciekawie rozegranym rzucie rożnym. Filip Starzyński zagrał po ziemi do Bartłomieja Pawłowskiego, który zgubił obrońcę i uderzył z pierwszej piłki z 12. metrów. Jednak w środek bramki i Anton Kanibołockyj nie miał większych problemów, żeby złapać piłkę. Kilka minut później beniaminek przeprowadził akcję, która zakończyła się golem. Artur Pikk włączył się do akcji ofensywnej, ładnie wycofał sprzed końcowej linii boiska do Marquitosa, a ten płaskim strzałem z 12 metrów pokonał Dominika Hładuna. W 27. minucie groźnie z rzutu wolnego uderzył Petteri Forsell. Chwilę później sędzia Daniel Stefański musiał przerwać na kilka minut grę. Gęsty dym z odpalonych przez kibiców rac utrudniał widoczność. W 36. minucie mogło być 1-1. Kanibołockyj fantastyczną interwencją uchronił swój zespół przed stratą gola. Z narożnika boiska dośrodkował Starzyński. Pawłowski huknął z woleja z 16 metrów i piłka zmierzała pod poprzeczkę. Fantastycznie sparował futbolówkę golkiper Miedzi.Podopieczni Dominika Nowaka mogli schodzić na przerwę z dwubramkową zaliczką. Fabian Piasecki podał do Forsella, a ten do Marquitosa, który strzelił mocno, ale nie trafił w bramkę. Druga połowa rozpoczęła się od groźnej sytuacji "Miedziowych" i znów w roli głównej wystąpił Kanibołockyj. Bramkarz Miedzi świetnie odbił na rzut rożny strzał Patryka Tuszyńskiego z prawej strony pola karnego. Następnie w krótkim odstępie czasu gospodarze mieli dwie doskonałe okazje na gola. Najpierw wyprowadzili szybką kontrę. Wojciech Łobodziński znakomicie zagrał do Marquitosa, który strzelił bez przyjęcia. Hładun wyciągnął się jak struna i odbił na rzut rożny. Po tym stałym fragmencie gry wykonywanym przez Forsella znów zrobiło się gorąco pod bramką "Miedziowych". Piłka dotarła do Rafała Augustyniaka. Ten z łatwością ograł Alana Czerwińskiego i strzelił po ziemi z kilku metrów. Hładun jakimś cudem obronił. Im bliżej końca, tym gospodarze coraz bardziej skupiali się na obronie korzystnego wyniku. Zagłębie było częściej w posiadaniu piłki, ale niewiele z tego wynikało. Piłkarze Mariusza Lewandowskiego nie mieli pomysłu, jak sforsować zagęszczoną obronę rywali. Miedź czyhała na kontrę i w 85. minucie mogła postawić kropkę nad "i". Podanie Łobodzińskiego do Borjy Fernandeza było jednak niedokładne. Zmarnowana sytuacja mogła się zemścić chwilę później. Kanibołockyj po raz kolejny udowodnił, że jest mocnym punktem zespołu. Wspaniale poradził sobie z uderzeniem Filipa Jagiełły. Zagłębie rzuciło duże siły do ataki i w doliczonym czasie gry zostało za to skarcone. Henrik Ojamaa popędził lewym skrzydłem. Zagrał przed bramkę do Forsella, który z zwodem oszukał Daniela Dziwniela i strzałem z kilku metrów zmusił do kapitulacji Hładuna. Zwycięstwo Miedzi mogło być jeszcze bardziej okazałe, ale Augustyniak spudłował z kilku metrów w końcówce. Po meczu powiedzieli: Dominik Nowak (trener Miedzi): "Wyszliśmy takim samym ustawieniem jak na Jagiellonię, choć jeśli chodzi o zadania dla poszczególnych zawodników, trochę zmieniliśmy założenia. Brawa dla moich piłkarzy za wspaniałą pracę na treningach w całym mikrocyklu i za realizację boiskowych zadań w samym spotkaniu. Chcieliśmy mieć mecz pod kontrolą i w dużej mierze to się nam udawało. Do przerwy były dwie, trzy groźne sytuacje po stronie Zagłębia i one mogły się zakończyć bramką. Uważam jednak, że mój zespół grał lepiej. Podobało mi się tempo rozgrywania akcji. Chłopcy wytrzymali ten mecz pod względem mentalnym. Wiemy, jak bardzo kibice czekali na to zwycięstwo i ono smakuje szczególnie. Nie popadam w hurraoptymizm, bo w naszej grze są jeszcze mankamenty, ale to jest taka Miedź, jaką chciałbym jako trener oglądać". Mariusz Lewandowski (trener Zagłębia): "Trudno mi komentować ten mecz. Mieliśmy świadomość, że to są derby. Chcieliśmy wygrać po dobrym, bojowym spotkaniu w naszym wykonaniu, ale to się nie udało. Mieliśmy swoje szanse przy stanie 0-0. Potem Miedź strzeliła gola i grało nam się zdecydowanie ciężej. Zrobiłem już dwie zmiany w przerwie i obie podyktowane urazami. Pod koniec poluzowaliśmy szyki, graliśmy zbyt otwarcie i Miedź w końcówce dochodziła do kolejnych szans bramkowych".RK Miedź Legnica - Zagłębie Lubin 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Marquitos (23), 2-0 Petteri Forsell (90) Żółta kartka - Miedź Legnica: Omar Santana, Artur Pikk. KGHM Zagłębie Lubin: Łukasz Janoszka, Sasza Balić. Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 5 868. Miedź Legnica: Anton Kanibołockyj - Paweł Zieliński, Tomislav Bożić, Kornel Osyra, Artur Pikk - Henrik Ojamaa, Rafał Augustyniak, Omar Santana (49. Borja Fernandez), Marquitos (88. Adrian Purzycki), Fabian Piasecki (59. Wojciech Łobodziński) - Petteri Forsell. KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Maciej Dąbrowski, Lubomir Guldan (46. Sasza Balić), Daniel Dziwniel - Łukasz Janoszka (46. Damjan Bohar), Jakub Tosik, Filip Jagiełło, Filip Starzyński, Bartłomiej Pawłowski - Patryk Tuszyński (66. Jakub Mares) <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/miedz-legnica-zaglebie-lubin,5345" target="_blank">Zapis relacji na żywo z meczu Miedź Legnica - Zagłębie Lubin</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/miedz-legnica-zaglebie-lubin,id,5345" target="_blank">Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne</a> <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a> <a href="https://eurosport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=113&gwId=61595&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a>