Skąd to całe zamieszanie? Michał Probierz, podpisując dwa miesiące temu umowę z ŁKS-em, zastrzegł sobie, że w przypadku zagranicznej oferty będzie mógł odejść. - To była nasza umowa dżentelmeńska - przyznaje Jarosław Turek, przewodniczący rady nadzorczej. W ostatnich dniach propozycja dla Probierza rzeczywiście nadeszła. W piątek wszystko okazało się jasne, były szkoleniowiec Jagiellonii wybrał się do Salonik, aby podpisać kontrakt z greckim Arisem. - To duży sukces polskiej piłki, że polski trener może pracować w klubie zagranicznym. I to w klubie wysokiej klasy - dodaje Turek. W ŁKS-ie nikt do Probierza żalu nie ma żalu. Ten, który przekonał trenera do przyjścia do Łodzi, czyli Tomasz Wieszczycki urazy nie czuje. - Żyłem w przekonaniu, że ta bajka kiedyś się skończy. Cieszyłem się z każdego dnia Probierza w ŁKS-ie, bo wiedziałem, że kiedyś może odejść. Miałem jednak nadzieję, że dociągniemy chociaż do końca rundy jesiennej - nie ukrywa. - Może kibice tak tego nie odbiorą, ale ja jestem dumny, że polska myśl szkoleniowa dostrzeżona za granicą. Nie jest to ani Premiership, ani Bundesliga, ale liga grecka też jest mocna - dodaje. Dziś już wiadomo, że Wieszczycki zajmie miejsce swojego dobrego przyjaciela. To właśnie on w sobotę zasiądzie na ławce trenerskiej łódzkiego beniaminka. Pierwszy w kolejce był Bartłomiej Zalewski, asystent Probierza, ale on również przeniósł się do Arisu. Drugi - Krzysztof Adamowicz, jeden ze szkoleniowców, aby otrzymać zgodę, musiałby zapłacić 10 tysięcy złotych. Dla biednego, jak mysz kościelna ŁKS było to zdecydowanie za dużo. - Następnym kandydatem byłem więc ja, kolejny członek sztabu szkoleniowego - mówi Wieszczycki. - Pięć lat temu ukończyłem kurs UEFA Advanced, mam uprawnienia do prowadzenia drużyny w drugiej lidze. Ale jeżeli człowiek jest w sztabie szkoleniowym zespołu ekstraklasy, może otrzymać warunkową licencję. Czekamy jeszcze na oficjalne potwierdzenie, choć nic już nie powinno stanąć na przeszkodzie. Wieszczycki nie wyklucza, że drużynę ŁKS-u poprowadzi dłużej, niż tylko w nadchodzący weekend. Jasnych deklaracji zdecydowanie jednak unika. - Mieliśmy w czwartek wieczorem prawdziwą burzę mózgów, ale było już za późno na poszukiwania nowego szkoleniowca. Ja byłem akurat pod ręką - zauważa. Nowy trener przed meczem z Ruchem nie planuje rewolucji i większych zmian w składzie. Zamierza kontynuować koncepcję gry, którą wprowadził Probierz.