Właściwie na każdej przedmeczowej konferencji trener Kibu Vicuna powtarza, że jego piłkarze świetnie trenują i nie ma do nich żadnych zastrzeżeń pod tym względem. Tyle że nie idą za tym wyniki. Po rundzie jesiennej ŁKS zajmuje dopiero dziewiąte miejsce, a do drugiej pozycji dającej bezpośredni awans ma dziewięć punktów straty (ale też jeden mecz zaległy). Kontuzje zmorą ŁKS W trakcie rundy łodzianie musieli mierzyć się z obiektywnymi przeszkodami - kontuzjami. Tyle że urazy też nie biorą się z niczego. Mogą oczywiście być efektem boiskowej walki, ale także złego przygotowania do sezonu i nieodpowiednich treningów. W ŁKS nie było piłkarza, który jesienią nie miałby problemów ze zdrowiem! W szczytowym momencie szkoleniowiec nie mógł skorzystać z kilkunastu zawodników. Vicuna zapewnił, że wraz ze sztabem medycznym szukają przyczyn tylu kontuzji: zła dieta, nieodpowiedni trening, za mało snu, ale do tej pory nie udało się ustalić powodów. Mało tego, urazy wciąż komplikują pracę trenerowi. "Może piłkarze ŁKS nie chcą się wyleczyć" - Tu trzeba zadać pytanie, czy kontuzje to pochodna złego procesu treningowego czy może zaległości finansowych. Może jak obcokrajowcowi nie wpływają regularnie pieniądze, to nie ma ochoty się wyleczyć - zastanawia się Kudyba. - Na pewno brak wypłat sprawia, że głowy nie do końca mają czyste, jak wychodzą na boisko. Przecież są wydatki i kredyty, które trzeba spłacać. Drugi powód występów poniżej oczekiwań to właśnie kłopoty finansowe klubu. ŁKS zalegał (wciąż zalega) z wypłatami kontraktów dla zawodników. W efekcie kilku złożyło wnioski o rozwiązanie kontraktu z winy klubu, a na razie jeden z nich - Mikkel Rygaard - zrobił to skutecznie. Niby brak wypłat nie wpływa bezpośrednio na formę zawodników, ale na pewno ma znaczenie psychologiczne. ŁKS płaci za dużo - Jeśli spojrzeć przez pryzmat wydatków na kontrakty piłkarzy, to w ŁKS zdecydowanie przepłacają. Antonio Dominguez czy Pirulo to wartość dodana drużyny, ale Ricardinho czy Mikkel Rygaard nie zasłużyli na takie kontrakty - uważa Kudyba. - W ŁKS nie są zachowane proporcje. Jest za dużo artystów, a za mało piłkarzy do pracy. Skra Częstochowa z budżetem w wysokości 3 mln zł pokazuje, że można zbudować tak samo dobry zespół, a złożony w większości z młodzieżowców. Co zaskakujące ŁKS jesienią lepiej radził sobie na wyjazdach niż u siebie. Na boiskach rywali zdobył 14 z 25 punktów. W tym m. in. pokonał w Legnicy obecnego lidera Miedź czy zremisował z Widzewem, a nawet był bliżej wygranej (prowadził 2:0). Z zespołami, które są teraz przed łodzianami (miejsca 1-8) spisał się jednak przeciętnie. Na 24 punkty możliwe do zdobycia wywalczył 11. ŁKS wciąż z szansami na awans - Trener Vicuna próbuje wprowadzić balans między zawodnikami młodymi i doświadczonymi, ofensywnymi i defensywnymi. Widać jeszcze pozostałości na przykład po trenerze Wojciechu Stawowym. Co by się nie działo, ilu piłkarzy rywala, by tam nie było, łodzianie zawsze rozpoczynają grę od własnej bramki, a to jest spore ryzyko - twierdzi Kudyba. - ŁKS wciąż mają szanse, by zagrać w barażach. Tyle że musi uregulować sprawy finansowe, a w okienko transferowym pozbyć się drogich i zbędnych zawodników i dobrać takich, którzy będą chcieli w nim grać.