31-letni zawodnik jest bez klubu. Po niespodziewanym spadku z Ekstraklasy Wisła Płock jednostronnie rozwiązała z nim umowę. Do tej pory Furman nie znalazł pracodawcy, choć już latem miał się z nim skontaktować ŁKS, ale nie był w stanie spełnić oczekiwań finansowych piłkarza. Teraz obie strony są w coraz pilniejszej potrzebie. Piłkarz wciąż nie ma klubu, a ŁKS zajmuje ostatnie miejsce w Ekstraklasie. Łodzianie chcieliby uniknąć powtórki z sezonu 2019/2020, kiedy po awansie od razu spadli z ligi. ŁKS szuka sposobu, by obronić się przed spadkiem Tym razem już we wrześniu po jedenastu kolejkach, w których zespół zdobył tylko siedem punktów, postanowili zmienić szkoleniowca. Kazimierza Moskala zastąpił Stokowiec. W debiucie poprzeczka wisiała wysoko, bo ŁKS grał w Poznaniu z Lechem i przegrał 1:3. - Jestem zły, bo nie można oddawać pierwszej połowy i grać tak bezdotykowo. Piłka nożna to męska gra - podkreślał Stokowiec. Łodzianie próbują się jeszcze wzmocnić w środku pola. Gościem na niedzielnym meczu rezerw był właśnie Dominik Furman. To bardzo doświadczony zawodnik - w Ekstraklasie rozegrał 267 spotkań (23 gole). Z Legią Warszawa zdobył trzy mistrzostwa kraju i cztery Puchary Polski. W reprezentacji Polski wystąpił trzy razy. Grał także lidze włoskiej (Hellas Werona), francuskiej (Toulouse FC) i tureckiej (Genclerbirligi Ankara). Problem jest taki, że ostatnie spotkanie Furman rozegrał w maju, a później trenował indywidualnie. W ŁKS potrzebują zawodnika na już, by jeszcze jesienią wydostać się ze strefy spadkowej. Jest to wciąż wykonalne, bo do bezpiecznego miejsca tracą tylko trzy punkty.