Obiekt przy alei Unii nie został dopuszczony do rozgrywek, bo nie spełnia wymogów PZPN. Nowy stadion, co obiecała zresztą prezydent miasta Hanna Zdanowska, dopiero powstanie. Ta deklaracja znacząco łodzianom pomogła. Licencję na grę w T-Mobile Ekstraklasie dostali, a na swój stadion będą mogli powrócić za kilka tygodni. Najpierw trzeba go jednak wyremontować i dostosować do jakichkolwiek standardów. Na chwilę obecną jest to jeszcze daleka droga. Póki co ŁKS grać więc musi w Bełchatowie. Odległość niewielka i na pierwszy mecz w Ekstraklasie klub miał sprowadzić za sobą tłumy kibiców, ale... tłumów na pewno nie będzie. Prezydent miasta Bełchatowa nie wyraził zgody na organizację imprezy masowej, co oznacza, że piątkowe spotkanie obejrzy tysiąc osób. Niewiele. Zapowiadanego wielkiego święta raczej więc nie będzie. Mecz beniaminka z Lechem Poznań ma dać odpowiedzi na wiele pytań. Pierwsze, podstawowe, czy ŁKS jest w ogóle silniejszy, niż w poprzednim sezonie. Klub wzmocniło kilku piłkarzy, ale znani na rynku są jedynie Marek Saganowski i Sebastian Szałachowski (nie jest jeszcze odpowiednio przygotowany). Odeszli za to czołowi gracze, jak Jakub Kosecki, Krzysztof Mączyński czy Mariusz Mowlik. Nowa jest również taktyka. Trener Andrzej Pyrdoł preferuje ustawienie 4-4-2, ale pomocnicy mają głównie schodzić do środka. Rolę skrzydłowych mają za to pełnić boczni obrońcy, których teraz czeka sporo pracy. Jeśli chodzi o drugą linię, to warto zwrócić uwagę na Radosława Pruchnika, pozyskanego z Floty Świnoujście. W pierwszej lidze był czołową postacią, a w letnich sparingach ŁKS-u zdecydowanie się wyróżniał. Jego postawą pozytywnie zaskoczony był też trener. - Liczę, że namieszamy w lidze - dodaje Pyrdoł. Podobne nadzieje mają piłkarze, bo przecież w zeszłym sezonie rozgrywki na zapleczu Ekstraklasy kompletnie zdominowali. Boją się jednak otwartych zapowiedzi i deklaracji. - Nie chcę, żebyśmy do ostatniego meczu drżeli o przetrwanie. Na razie skupmy się więc na utrzymaniu. Trzeba myśleć realnie - tonuje zapędy Bogusław Wyparło. Dlatego też piątkowy mecz z Lechem ma pokazać, czy łodzianom wiele brakuje do ligowej czołówki. Pod znakiem zapytania stoi występ narzekającego na uraz Marcina Mięciela, którego mógłby zastąpić Maciej Bykowski. Jego partnerem w ataku będzie Saganowski, powracający do Polski po sześciu latach. INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z meczu ŁKS - Lech Poznań. Początek o 18